kawa i ciasto pisze:Heiland
Przyglądam się temu, o czym piszesz od jakiegoś czasu. Masz na utrzymaniu bezrobotną żonę i dziecko, do tego kredyt na mieszkanie



kawa i ciasto pisze:Heiland
Przyglądam się temu, o czym piszesz od jakiegoś czasu. Masz na utrzymaniu bezrobotną żonę i dziecko, do tego kredyt na mieszkanie
Wszystko się zgadza tylko nie mam dziecka bo nie mogę sobie finansowo na nie pozwolić + moja cała pensja na rachunki, czynsz i kredyt idziekawa i ciasto pisze:Heiland
Przyglądam się temu, o czym piszesz od jakiegoś czasu. Masz na utrzymaniu bezrobotną żonę i dziecko, do tego kredyt na mieszkanie i najniższą krajową.
Chłopie, ja tak sobie myślę... mam to samo, tylko dwójkę dzieci i na szczęście dobrze zarabiającego męża. Moja pensja idzie na spłatę kredytu, za jego wypłatę żyjemy, rehabilitujemy chore dzieci, często w aptece miesięcznie zostawiam 400-600 zł na leki.
Na Twoim miejscu, mając tak kiepskie perspektywy zmieniłabym pracę na lepiej płatną. Nawet na maszynie w fabryce, więcej zarobisz i mniejsza odpowiedzialność. Małżonka niech też stanie przy taśmie - macie 200% lepiej niż jak sam zasuwasz w gopsie.
Ewentualnie "zrób" dziecku orzeczenie i przyznaj małżonce świadczenie... tak się nie da żyćNIe jestem sfrustrowany do granic możliwości? Starcza Ci do 1-go?
Mała ja tak samo jestem zszokowany tym dzieckiem jak i Ty, przecież ja i Ty nic nie "teges" więc nie wiem już sammała mii pisze:kawa i ciasto pisze:Heiland
Przyglądam się temu, o czym piszesz od jakiegoś czasu. Masz na utrzymaniu bezrobotną żonę i dziecko, do tego kredyt na mieszkanie![]()
![]()
Moja inwestycja w jakieś za przeproszeniem gó... zwane "mgr" nic nie daje :/kawa i ciasto pisze:Sorry Heiland, gdzieś mi się to dziecko wstawiło
Nie zrozum mnie źle, myślę po prostu, że się marnujesz i szkoda Ciebie i Twojej małżonki, bo widzę w Was siebie sprzed lat. Też nas nie było stać na dzieci, ja odrabiałam pańszczyznę w gopsie na stażu za 400 zł, mąż najniższą i utrzymywaliśmy mieszkanie.
Na szczęście u niego karta się odwróciła, inwestycja w wykształcenie dała owoce.
U mnie nie ma na to szans. Gdybym miała inną sytuację, rzuciłabym to w diabły i poszła do fabryki, gdzie zarobię dwa razy tyle ile na stanowisku "urzędniczym".