Przychodzi facet do domu po robocie, a tu ani żona obiadu nie ugotowała, ani posprzątała, chodzi w starym szlafroku cały dzień, nawet się nie umalowała. I tak co dzień. Facet się wkurzył i myśli:
- Wykończę ją. Tylko jak?
Postanowił, że będzie ją zaraz po pracy do samego rana bara-bara. Rano faktycznie, wstaje, tylko ręka zwisa z tapczanu, kobieta ledwo oddycha. Poszedł do pracy. Wrócił z pracy i myśli, pewnie już umarła. Wchodzi, a w domu posprzątane, obiad, że w Mariocie takiego nie ma, żona wymalowana jak lala. A on do niej:
- Coś ty zgłupiała?
A ona:
- Jak ty do mnie po ludzku, to ja też.