trochę jest nasz... wspieranie rodzin to nasze zadanie... tym bardziej, że rodzina otwarta jest na współpracę, problem dotyczy dziewczynki i chłopca... włosy na zero jak widać nie mają znaczenia ale i to wchodzi w grę już chyba nawet w przypadku dziewczynki... podejmujemy działania bo zależy nam na dobru przede wszystkim dzieci... i nikt nie jest w stanie nam nic zarzucic... niech trzęsa portkami ci co się migają... hasło burmistrz działa na nich jak płachta na byka... w obliczu tego słowa widać ich bezradność i zaniechanie działań jak na dłoni
nie o Siłaczkę idzie to nasi klienci, korzystają z naszej pomocy również finansowej... i tak czy inaczej nie możemy obojętnie przejść koło problemu... praca socjalna to część naszej pracy... i tak wiem... nie zawojuje świata i nie mam mocy cudotwórcy ale jednak próbuje szukać rozwiązań (nie tylko takich problemów) żeby być w spokojności ze swoim sumieniem i pracodawcą
O tym samym myślę - skoro dotyka to mniejszych dzieci, należałoby przejrzeć ich rówieśników i osoby, z którymi się kontaktuje (również w klasie, bo często nauczyciele przyczepią się do biedniejszej rodziny i ją obarczają winą za wszawicę, a dziecko zaraziło się od "bogatego" kolegi, którego pielęgniarka sprawdzi niezbyt dokładnie, bo tu nie zakłada problemu). A widzimy,że szkoła mało wydolna wychowawczo...
Drugą sprawą jest płyn na wszawicę - SORA (o ile mogę wymieniać nazwy) jest raczej licha, ale jest tania, więc najczęściej używana, PARANIT o wiele lepszy, najlepszy ten na długie włosy na noc, ale droższy. I W Y Ł U S K I W A N I E gnid oczywiście.
Nasza szkoła dobrze współpracuje i jest dyskretna - pielęgniarka sprawdza głowę każdemu dziecku osobno w gabinecie, co mi się podoba, bo w razie problemu nie stygmatyzuje.
rówieśnicy sprawdzeni, bliskie otoczenie zawsze też... płyn kupowany nigdy nie najtańszy zawsze ten, który zabija i gnidy czyli posiada w swoim składzie dimetikon