"wiesz to raczej by na mnie musieli oddać głos bym dostał dotacje na żarcie "
Pisząc "inny głodny" miałam na myśli inną świnię* z chlewu** co do koryta*** się dorwie.
"Dorsz w sosie śmietanowo-szpinakowym, pstrąg pieczony w ziołach, a schab ze śliwką, Boeuf Strogonow, polędwiczki wieprzowe w sosie grzybowym – takimi smakołykami mają zajadać się minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz (32 l.) i jego goście na konferencjach o tym, jak... ciężko znaleźć w Polsce pracę! (...) Posiłki, które zamawia resort pracy mają kosztować aż 280 tys. zł!"
"a wiesz ile osób przy przyznaniu/rozliczeniu takiej dotacji się jeszcze pożywi..."
Ilość tych osób to jestem w stanie jakoś sobie wyobrazić ale kwoty tych "dotacji" są dla mnie abstrakcyjne - 280 tyś. zł tylko na samo żarcie. Wojsko w rozsypce, służba zdrowia zdycha, policji na łeb tynk spada, sądownictwo intelektualnie kalekie, ale np. bary mleczne dofinansować trzeba bo to przecież polskie dziedzictwo społeczno-kulturowe...
Wielu z Was pyta się, dlaczego rozporządzenie Ministra Finansów stanowi tak duże zagrożenie dla przyszłości barów mlecznych. Winny jest pkt 2, który do poprzedniego rozporządzenia dodaje następujący zapis:
"Dotacja może być udzielona na posiłki sporządzone wyłącznie z surowców wymienionych w załączniku nr 1 do rozporządzenia"
Znaczy to nie mniej nie więcej niż to, że jeśli danie przygotowane przez bar mleczny zawiera choćby jeden ze składników spoza ministerialnej listy (a przypominamy, że nie zawiera ona prawie żadnych przypraw oraz mięsa czy drobiu) to CAŁE danie traci dotację. Pierogi ze skwarkami, zupa doprawiona majerankiem, sałatka posypana bazylią - za takie dania dotacja nie przysługuje!
Koszmarne są niektóre wypowiedzi powyżej. Koszmarny jest ten bełkot drwiący z problemu, jakim jest widmo likwidacji barów mlecznych. Dziwi brak wrażliwości społecznej...niektórzy z tych prześmiewców powyżej są chyba pracownikami instytucji pomocy społecznej? Jak to możliwe, że szydzą z działań służącym poprawie jakości życia osób, którym powinni pomagać?!
Bar mleczny – polski rodzaj baru szybkiej obsługi, który upowszechnił się w okresie międzywojennym i później w okresie powojennym. Bary mleczne były podobne w działaniu do dzisiejszych jadłodajni, ale oparte na kuchni tradycyjnej. Nazwa baru pochodzi od przewagi dań mlecznych. W jadłospisie występowały także potrawy oparte na jajkach (np. omlety), kaszach, czy mące (np. pierogi), a znacznie rzadziej mięsne. W latach pięćdziesiątych XX w. w niektórych barach mlecznych oferowano także piwo.
koszmarne to jest dotowanie barów mlecznych.
Czym się różni właściciel baru mlecznego od właściciela zwykłej restauracji? Dlaczego mam dotować jedno a nie drugie?
Dlaczego biedny ma utrzymywać bogatego?
Dałem nawet link powyżej - dobry bar się sam utrzyma i nawet cen nie podniesie.
Dotacje to tylko interes dla przyznających dotacje i nic więcej. Kolejny przykład patologii naszego kraju.
cuiusvis hominis est errare, nullius nisi insipientis in errore perseverare
po pierwsze i najważniejsze powinno sie zlikwidować wszystkie urzędy!
Urzędasy na bruk, niech sie pozarzynają, chorzy niech pozdychają, niepełnosprawnych wybije się przy urodzeniu lub pozostawi na wegetacje. Matki z dziecmi won, żadnych becikowych, jak chce kase to niech druta komuś robi.