Piszę - od 1 kwietnia.
Zdążą. Nie musimy wydawać w marcu, nie ma takiej potrzeby. Przyjdą 1 kwietnia, dostaną wniosek. Mogą wypełnić na miejscu, mogą przynieść później.
Wiadomo, znamy życie. Wydasz w marcu, w przedostatnim i ostatnim tygodniu zaczną się wycieczki pt. "pani przyjmie wniosek, pani przyjmie, jestem samochodem" i inne tego typu.
Nie ma. 1 kwiecień i ani dnia wcześniej. Jak bardzo ich pali, ściągną sobie z neta.
Nieprzejednane ciasteczko i kawka! Obiema rękami jestem za trzymaniem klientów w dyscyplinie. Ale przeraża mnie wizja kwietniowa, tych co składają wnioski i tych co chcą wniosek, a jeszcze muszą się "dopytać" wszystkich szczegółów, co do wniosku, a dlaczego tak, a winnym ośrodku tego nie chcieli a Pani chce .... itd. Zresztą już są codziennie wycieczki pod tytułem " a są już wnioski " lub "czy mi się należy"?
Tak czy siak będą chodzić i truć, niezależnie od tego, kiedy dostaną wniosek.
Pamiętaj, że jak wydasz pierwszej dziesiątce, to rozniesie się na całą gminę/miasto i zaczną przyłazić masowo, tak więc pogrom i tysiące pytań będziesz miała w marcu i później znów pogrom w kwietniu i te same pytania, bo "zapomnieli".
Nie ma. U nas krótko - 1 kwiecień.
Ja nawet nie wiem, czy dostanę jakąś kasę za realizację (ponoć tak) i kto będzie to robił, bo akcja dalej jest w toku. Nie mam zamiaru robić sobie dodatkowej pracy w marcu, bo jak przyjdzie jeden, to się nie skończy.
Wszystkie pytania ucinamy jednym zdaniem i to procentuje, bo roznosi się na wioskach i reszta nie przyłazi.
Od kwietnia będzie pogrom niezależnie co zrobisz, więc nie ma sensu dowalać sobie roboty w marcu.
Aby nie zdzierać sobie gardła, przyklej stosowną informację na drzwiach od strony zewnętrznej a tych, którzy mimo wszystko przebiją się do biura z palącymi pytaniami, odsyłaj do karteczki.
Działa, sprawdzone