pracownik socjalny w placówce wielofunkyjnej

Wybrane tematy:
socjoterapia Opieka prawna nad małoletnią wychowanką w ciąży Zwolnienie dziecka z placówki opiekuńczo- wychowawczej urlopowanie wszystkich wychowanków z placówki... Alimenty ponowne umieszczenie w POW odpłatność za pobyt pensjonariusza w ZOL
~bella

Re: pracownik socjalny w placówce wielofunkyjnej

Post autor: ~bella »

Jasne, najlepiej pracować za friko i całować po dłoniach, że przyjęli.Dlaczego dziewczyna nie ma się dopominać tego ,co jej gwarantują przepisy?Chyba nikomu z gardła nie wyrywa?Przez to, że każdy milczy robią pracowników w balona. A jak się nie podoba to \"kopniak na szczęście\" ;)
~Hanka

Re: pracownik socjalny w placówce wielofunkyjnej

Post autor: ~Hanka »

Popieram słowa belli.Najchętniej to już chyba wolontariuszy by z nas zrobili.I tak nas robią w jajo.
~ania
VIP
Posty: 1943
Rejestracja: 18 maja 2011, 16:30
Zajmuję się:
Lokalizacja: C, Polska
Kontakt:

Re: pracownik socjalny w placówce wielofunkyjnej

Post autor: ~ania »

odpisuję kompleksowo:)
Ewo:
1. przebywają u mnie dzieci głównie z rodzin z problemem alkoholowym, większość z nich spędziło tu prawie całe dzieciństwo: \"staże\" moich podopiecznych to średnio 8 lat!!!! Nasz rekordzista spędził u nas 13 lat...rotacja tu jest niewielka.

ale jaja:
1.przejęłam obowiązki po w moim mniemaniu bardzo dobrym pracowniku socjalnym, a przede wszystkim rzetelnym, więc luki w rubryczkach \"adres rodziców\" są wynikiem niemożności identyfikacji, a nie zaniedbania bądź lenistwa
wybacz żebym jeszcze miała szukać rodziców po świecie, jak słuch o nich zaginął....
2. a za pobyt dzieci w placówce płaci w większości przypadków Państwo, bo albo nie można zlokalizować rodziców, albo najzwyczajniej w świecie nie można obciążyć ich odpłatnością ze względu na niskie dochody, bądź ich brak.

~pracownik ops:
Nie uważam swojej postawy za roszczeniową, chcę tylko to co mi przysługuje, nic więcej. I tak robię mnóstwo rzeczy ponad to, co do mnie należy, łącznie z pełnieniem funkcji wychowawcy. Mam 22 podopiecznych w pobycie całodobowym i 35 w pobycie dziennym, wszystkich porozrzucanych po 3 filiach, wierz mi mam gdzie \"latać\" a dodatek przysługuje za pracę w terenie, więc dlaczego twoim zdaniem mam się nie dopominać o swoje? Szkoda, że nie bulwersuje cię fakt, że w ogóle muszę dbać o swoje interesy, bo już na starcie mnie \"rolują\"..... nie mniej jednak szanuję twoją opinię, choć się z nią nie zgadzam, masz do niej święte prawo, acz \"kopniaka na szczęście\" przyjmuję, na pewno się przyda:)

bella i Hanka:
dziękuje za zrozumienie i poparcie :)

ania
~ale jaja

Re: pracownik socjalny w placówce wielofunkyjnej

Post autor: ~ale jaja »

Dzieci adoptowane gdy dorastają w wielu przypadkach poszukują korzeni. Pytają dlaczego mnie z domu zabrano. Chcą zobaczyć rodziców. Jakkolwiek by oni nie funkcjonowali.
Dzieci przebywające w placówce które znam jakichkolwiek by nie mieli rodziców czasem ich odwiedzają, czasem przeżywają smutek złość na nich, czasem ich oceniają i krytykują, a czasem im pomagają, czasem też ci rodzice pomagają im. Nie zdarzyło mi się jeszcze spotkać rodziny \"totalne zło pełna czerń\". Uważam że to ważne by dzieciaki miały kontakt z rodzicami i znały swoją historię i widziały prawdę. Myślę dlatego że warto poszukiwać dla nich korzeni.
W twojej ~aniu placówce doszło do czegoś takiego że teraz te dzieci pokazują wam że nie warto. Też jest taki trend na brak kontaktu. Ciekaw jestem jak z twojej obserwacji te dzieciaki potem nawiązują relacje z intymne. W mojej ocenie te oderwane mają z tym trudno i czasem nie wiedzą po co by miały nawiązywać bliskie relacje. Ciekaw jestem jak to jest u was.
~Ewa

Re: pracownik socjalny w placówce wielofunkyjnej

Post autor: ~Ewa »

Racja ~ale jaja przecież.... bez korzeni nie ma skrzydeł...

i dopisywanie Aniu legendy do braku kontaktu (od kilku czy kilkunastu lat) z rodzicami dzieci, zaniechanie jego poszukiwania czy odbudowywania jest działaniem, które bardzo trudno mi zrozumieć.
Od zawsze bowiem powrót dzieci do domu i reintegracja rodziny (czasem częściowa) stanowiły dla mnie jedne z głównych priorytetów pracy.
Nie można przecież zapominać, że na długo jeszcze rodzice będą dla naszych dzieci najważniejszymi osobami w ich życiu.
~ania
VIP
Posty: 1943
Rejestracja: 18 maja 2011, 16:30
Zajmuję się:
Lokalizacja: C, Polska
Kontakt:

Re: pracownik socjalny w placówce wielofunkyjnej

Post autor: ~ania »

jak najbardziej się z wami zgadzam, wyrzekając się przeszłości, wyrzekamy się siebie....
Oczywiście totalny brak kontaktów z rodzicami i rodziną dotyczy na szczęście tylko (albo aż) części wychowanków. Do kontaktów nie mogę zmusić nikogo ani dzieciaków ani rodziców. Osobiście serce mi się kraja jak organizujemy urodziny, zapraszamy rodziców, rodzeństwo, ciocie, wujków babcie, kuzynostwo i tych którzy są dla nich znaczący a nikt nie przychodzi....pusty wzrok osamotnionego dziecka...i moje poczucie bezradności. to zapada w pamięć... po paru takich imprezach dzieci już nie chcą wyprawiać swoich urodzin...
Być może różnice postrzegania przez nas naszej pracy wynika z tego że pracujemy/funkcjonujemy w innych rzeczywistościach. Mam wrażenie że odbieracie moją postawę za anty rodzicielką, faktycznie chyba przemawia przez mnie gorycz, wynikająca z niemocy...jako że pracuje od niedawna chyba muszę się do tego zdystansować, jednakże jestem otwarta na współpracę z rodzinami i z niektórymi na prawdę fajnie to wychodzi, ale niektórych się obawiam...po ostatniej wizycie tatusia, chłopak próbował popełnić samobójstwo... od tego czasu kieruje się zasadą mniejszego zła i bezwzględnym dobrem dziecka.
Jeśli chodzi o bliskie relacje, to współpracuje z nami sporo rodzin zaprzyjaźnionych, z którymi i u których nasi wychowankowie spędzają czas, są wolontariusze, życzliwi wychowawcy, jakaś dalsza rodzina, czy rodzeństwo. Ale oni i tak nikomu bezwzględnie nie ufają, zawsze pozostaje doza niepewności. Nie przywiązują się, czasami specjalnie robią wszystko aby nikt się do nich nie zbliżył. Nie wierzą w dorosłych i co najgorsza w siebie.
ania
ODPOWIEDZ