Prosiłabym o poradę co powinnam zrobić. Jestem pracownikiem mopsu-u, dokładnie działu świadczeń rodzinnych. Koleżanką z pokoju obok jest dziewczyna,która zajmuje się obsługą zespołu interdyscyplinarnego. Jednocześnie mam problem w domu. Mieszkam z chłopakiem (mieszkanie stanowi moją własność, on nie ma w nim żadnego meldunku). Od dłuższego czasu jest źle, nie chcę z nim być, prosiłam wielokrotnie o to,żeby się wyprowadził,ale nic nie skutkuje. Głównym problemem jest przemoc psychiczna jaką wobec mnie stosuje. Owszem parokrotnie mnie popchnął i trząsł mną tak,że następnego dnia byłam cała w sinikach,ale głównie znęca się nade mną psychicznie. Zabrania mi korzystania ze wszystkich sprzętów,które należą do niego (typu telewizor, komputer, pralka),ale to ja opłacam abonamenty za nie. Wyzywa mnie od najgorszych praktycznie na każdym kroku, poniża mówiąc że się do niczego nie nadaję. Nigdy nie mogłam na niego liczyć,jak nie miał pracy to nawet się nie zainteresował skąd ja biorę pieniądze na rachunki i życie. Jednocześnie sam jak pracował za granicą i coś z tego dał mi na dom to teraz każe mi to oddać. Ostatnio groził mi,że jak wyrzucę go z domu to jego koledzy się ze mną i z każdym kto mi pomoże policzą. Wszystko byłoby lepiej gdyby nie jego uwielbienie dla alkoholu i kolegów. Nie wiem co mam robić, nie chcę dłużej tak żyć. Zadzwoniłabym nie raz na policję,ale wiem że jak przyjadą to założą niebieską kartę,a ja nie chcę,żeby w pracy wszyscy wiedzieli o tym. Jest jakieś inne wyjście?
Raz tak już zrobiłam - wystawiłam wszystkie rzeczy typu ubrania i jakieś wiertarki, informując go jednocześnie,że w każdej chwili może zabrać swoją pralkę, lodówkę, telewizor, komputer - tego nie wystawiałam,bo jakby mu ktoś ukradł to jeszcze musiałabym mu za to oddawać. Tak długo się dobijał aż mu w końcu otworzyłam - nie chciałam żeby ktoś z sąsiadów na policję zadzwonił. On wygrywa przez to,że wie,że ja się wstydzę przez niego.
Proponuję wizytę u dzielnicowego, niech przyjdzie do Ciebie na rozmowę (najlepiej żeby partner był obecny w domu), moim zdaniem jak porządnie mu wygarnie i powie jasno że prawo stoi po Twojej stronie to przemocowcowi zmięknie faja i sam się wyniesie. Nie ma czego się wstydzić, a nawet jakby to czy lepiej marnować sobie życie czy w zamian za trochę wstydu je zmienić?
Ewa dziękuję za poradę:) czyli mówisz,że mogę zgłosić się do swojego dzielnicowego i poprosić go o to,żeby w moim imieniu porozmawiał z chłopakiem?nawet nie wiedziałam,że jest taka możliwość..myślę,że jakby policjant wytłumaczył mu,że jego zachowanie jest niewłaściwe i że można je podciągnąć pod parę paragrafów to może by w końcu coś do niego dotarło. Nie chcę się ciągać po sądach i na forum prać swoich brudów,ale z drugiej strony dłużej nie jestem tak w stanie żyć. Dziękuję, zgłoszę się do dzielnicowego.
Niestety na pomoc dzielnicowego nie mam co liczyć..pan mnie najpierw ładnie wypytał o sytuację, potem kazał podać dane swoje i partnera,a potem powiedział: \"o to mój kolega ze szkolnej ławki. Ustawimy go\",ale ja w to nie wierzę skoro są kolegami.
Myśl o sobie, ten wstyd nie jest Twój, to jego wstyd.
Ten wstyd źle Tobą kieruje. Odrzuć go i rób wszystko, aby zawalczyć o swoje życie i szczęście. Trzymam kciuki i wiem, że dasz radę.
Dziękuję Wam za wsparcie i dobre słowa. Wczoraj mój partner sam zaproponował rozmowę na temat tego co się dzieje u nas. Porozmawiałam z nim,ale myślę,że to raczej chwilowa poprawa. Jestem już po kolejnej rozmowie z dzielnicowym i pan ma dzisiaj do nas po południu przyjść - partner o tym nie wie. Musi zobaczyć,że nie jestem sama,bo wydaje mi się,że to że nie mam rodziny traktuje jako swoją przewagę.