Mariuszu, wiem o co chodzi i w tej konkretnej sytuacji nie ma dyskusji. Według mnie ten system skłania jednak do nadużyć. Rodzic/dziecko/opiekun prawny może wymuszać mniej lub bardziej uzasadnione wydatki, na które osoba płacąca (dyrektor-placówka-samorząd-podatnik) nie ma wpływu, bo brak jej zgody nie spowoduje, że podjęte decyzje nie zostaną zrealizowane. Abstrahując od opisanej przez Ciebie sytuacji wychowanek teoretycznie może sobie wybrać dowolną szkołę na terenie kraju i zażyczyć sobie sfinansowania pobytu i dojazdów. Podobnie w przypadku korzystania ze specjalistów. Może się okazać, że rodzic zapisze dziecko do 4 wybitnych w swoich dziedzinach specjalistów przyjmujących odpowiednio w: Szczecinie, Zielonej Górze, Przemyślu i Suwałkach. Może również wybierać dziecku specjalistów, którzy którzy zlecą kosztowne i czasochłonne terapie realizowane kilkaset kilometrów od placówki. Może przynieść do placówki plik recept i zażądać ich wykupienia. Uznać, że dziecku zepsuły się buty/bluza/spodnie i kupując zażądać by placówka pokryła koszty (zawsze może powiedzieć, że zrobił dziecku zakupy, bo placówka źle się wywiązuje ze swoich zadać i niedostatecznie wyposaża dziecko). I nikogo nie interesuje twoja opinia czy wydatek jest uzasadniony i czy przypadkiem nie masz innej koncepcji na edukację/leczenie/ubieranie/odżywianie dziecka. Jeśli nie chcesz za to płacić i realizować co ktoś wymyśli, to idź do sądu.
