u kogo?

Wybrane tematy:
socjoterapia Opieka prawna nad małoletnią wychowanką w ciąży Zwolnienie dziecka z placówki opiekuńczo- wychowawczej urlopowanie wszystkich wychowanków z placówki... Alimenty ponowne umieszczenie w POW odpłatność za pobyt pensjonariusza w ZOL
etatysta

Re: u kogo?

Post autor: etatysta »

https://www.tvp.info/23160045/sad-zabral ... ca-do-domu
Czyli dzieci trafiły do placówki tylko po to by mama schudła i skończyła kurs kompetencji wychowawczych? :evil: A gdzie tu alkoholizm i wieloletnie zaniedbywanie? Ile kosztował pobyt tych dzieci w placówce? Czy to dobrze wydane pieniądze? Nikogo nie skrzywdzono?
Lilu placówki nie są od rozstrzygania tego dlaczego trafiają do nich dzieci. Takie sytuacje nie powinny być argumentem za likwidacją placówek ale za likwidacją patologii i niekompetencji w samej pomocy społecznej i sądach. Nie neguję istnienia placówek a wręcz uważam, że placówki są niezbędne ale kieruje się do nich dzieci "po coś" a nie "dlaczegoś". Nieważne czy do placówki trafia dziecko z powodu biedy, przemocy, alkoholizmu rodziców czy innych problemów. Zadaniem placówki jest zaoferować usługę, która nie może być zrealizowana w środowisku rodzinnym.
Staram się zwrócić uwagę, że sami pracownicy tych placówek podają argumenty za ich likwidacją. Dyskutuje się o tym czy jest drogo czy tanio a nie o tym po co są te placówki, co tam się robi i dlaczego warto na to wydać tyle pieniędzy. Jeśli do tych placówek nie trafiają dzieci z biedy to z jakiego innego powodu? Właściwie Wam to wszystko jedno z jakiego powodu trafiają do tych placówek dzieci bo jedyne co tam dostaną to "lekarstwo" na biedę - nowe ubranie, lepsze jedzenie i wygodne spanie. Piszesz, że trafiają z powodu "alkoholizmu rodziców i wieloletnich zaniedbań"? I co z tego wynika? Czy coś się z nimi innego robi oprócz podstawowej opieki - tak jakby trafiły z powodu biedy? Kto tak naprawdę mówi jak wygląda praca w takich placówkach? Ciągle tylko słyszę od pracowników tych placówek że "ma być rodzinnie", "przytulnie", "wygodnie", "fajnie" i "miło". To jest Wasz pomysł na pomoc tym dzieciom? "Normalny dom"? Chcecie żeby ludzie płacili 6000 zł na dziecko tylko po to, żeby miało "jak w domu"? :geek:
Wy nie macie problemów z wychowankami, a "zmiany idą w dobrym kierunku". Wam się dobrze pracuje, dzieci mają coraz wygodniej, tylko dlaczego nikt nie chce za to płacić? Z tego co piszecie wynika, że nie robicie niczego istotnego (droga "przechowalnia" dla dzieci - do pełnoletności i wychowawców - do emerytury), a taką "łatwą" pracę może wykonywać każdy, byle płacił regularnie alimenty :lol: :lol: :lol: :lol:
mmariusz

Re: u kogo?

Post autor: mmariusz »

etatysta pisz
etatysta pisze: Nie neguję istnienia placówek a wręcz uważam, że placówki są niezbędne ale kieruje się do nich dzieci "po coś" a nie "dlaczegoś". Nieważne czy do placówki trafia dziecko z powodu biedy, przemocy, alkoholizmu rodziców czy innych problemów. Zadaniem placówki jest zaoferować usługę, która nie może być zrealizowana w środowisku rodzinnym.
:
To prawda. Ja 10 lat temu pisałem w programie = strategii powiatu na lata ???? że powiat musi mieć placówkę i nie może opierać pieczy zastępczej li tylko na koniunkturze powstawania rodzin zastępczych czy nie do kończ kontrolowanych innych formach pomocy w opiece zastępczej
etatysta pisze: Staram się zwrócić uwagę, że sami pracownicy tych placówek podają argumenty za ich likwidacją. Dyskutuje się o tym czy jest drogo czy tanio a nie o tym po co są te placówki, co tam się robi i dlaczego warto na to wydać tyle pieniędzy.
Ale to nie my zaczęliśmy dyskutować o kosztach. To nam , w sposób demagogii gebelsowskiej wciskano ze w administracji samorządowej i pracy z dziećmi jesteśmy niebotycznie drodzy. To tłuczono do łbów dyrektorom, a ci , siedzący najbliżej finansów, rzucali sie nan nas wychowawców jako przyczyny wszelkiego zła.
Ja juz dostatecznie wykazałem, ze jak założy sie zakład na 20 pracowników to z 1000000 budżetu sie nie schodzi.
A ludziom nie tłumaczono jak te koszta sie rozkładały , dyrektorzy nie bronili ani pracowników , ani standardów, ani kierunków działania.
Każdy komu sie powiedziało ze koszt utrzymania wychowanka w domu dziecka to 2500 zł ...robił GAŁY.

Nie moge sie doszukac liczby dzieci w rodzinach zastepczych naszego powiatu. Jednak budzet przeznaczony na rodziny zastepcze na rok 2014 to ponad 2.000000 zł


etatysta pisze: Czy coś się z nimi innego robi oprócz podstawowej opieki - tak jakby trafiły z powodu biedy? Kto tak naprawdę mówi jak wygląda praca w takich placówkach? Ciągle tylko słyszę od pracowników tych placówek że "ma być rodzinnie", "przytulnie", "wygodnie", "fajnie" i "miło". To jest Wasz pomysł na pomoc tym dzieciom? "Normalny dom"? Chcecie żeby ludzie płacili 6000 zł na dziecko tylko po to, żeby miało "jak w domu"? :geek:
No i tak jest , nauczyli sie tworzenia rodzinnej atmosfery w 1994 r i tak klepią do dzisiaj. Juz dawno zapisu nie ma, kierunek zaniknął a klepanie jest dalej.
1. Przygotowanie do samodzielności - bez wytycznych, bez regulacji prawnych, bez stworzenia zadań dla samorządów wobec dzieci wychodzących z placówka przygotowanie wszystkich, tych zdolnych , chorych i upośledzonych . Namiastek że coś tam można zrobić , a przynajmniej stworzyć struktur podawałem w linkach w temacie "Dzieci kucharze"
w placówkach jest tylko szczytnie ideowy wyobcowany , niemalże niemożliwy w obecnych warunkach zapis :twisted:
Lila

Re: u kogo?

Post autor: Lila »

Myślę, że dużo się robi dla tych dzieciaków w placówkach i sporo sie o tym mówi, a że wiekszość nie słucha,, bo to nuda i po co (?) Ciekawsza jakaś sensacyjna historyjka w "Uwadze" TVN przecież :?
Poza tym jak słusznie zauważyłeś dzieci kierują do nas sądy i nie bardzo mamy na to wpływ.. Skupiasz się uważam na pracy ogólnej z rodziną i może słusznie- tylko pytanie JAK skoro nie te rodziny tego chcą?? nie chcą poprawy swojego życia,nie chcą wyjść z nałogów i w końcu co najsmutniejsze nie chcą własnych dzieci :(
A każdy dłużej pracujący nie łudzi się ,że zastąpi rodzinę dzieciakowi. "Przytulnie, miło,fajnie" ? To też , ale nie jako priorytet...!
Ucz się dzieciaku,kończ szkołę, rób praktyki, zawód. Żebyś mógł sobie poradzić jak się usamodzielnisz i żebyś nie był kolejnym klientem MOPSu...Nikt nie mówi, że będzie łatwo, ale staraj się.
I podstawa, że wychowanek musi tego CHCIEĆ , bo bez tego wszystkie nasze działania spalają na panewce..

A co do tej "drogiej przechowalni" w miejscowości obok rozcieńczają w domu dziecka wodą szampony, że z jednego wychodzi 5 sztuk itp itd - a takich "przechowalni" jest mnóstwo jak słyszę, tylko na pewno nie nazwałabym ich drogimi.To tylko tak a propo kosztów.
etatysta

Re: u kogo?

Post autor: etatysta »

No tak... ale nadal nie wiem PO CO są placówki opiekuńczo-wychowawcze. ;) Wiem tylko dlaczego dzieci NIE POWINNY tam trafiać. Jeśli mają zastępować rodzinę, to np. tańszym i lepszym rozwiązaniem są rodziny zastępcze. Zaraz pewnie ktoś mi tu będzie na przekór logice udowadniał, że wcale nie lepsze.. ale nikt mi nie odpowie w czym placówka jest lepsza lub że robi coś, czego nie jest w stanie zrobić np. asystent rodziny lub rodzina zastępcza. :lol: :lol: :lol:
Dlaczego sąd umieszcza dzieci w placówkach? Żeby miały jak w domu? Przecież w placówce nigdy nie będą miały jak w domu.

PS. Jeśli komuś się wydaje, że nie ma w placówkach dzieci umieszczanych z powodu biedy, to czy ma w placówce dzieci z bogatych rodzin? ;) Jasne że bieda nie była powodem, ale bogatym alkoholikom nikt dzieci nie zabiera do domów dziecka.
mmariusz

Re: u kogo?

Post autor: mmariusz »

etatysto , placówka jest , po prostu... U nas np rodzin nie ma, jest deficyt, dzieci do nas trafiaja z interwencji i z orzeczeniem , a PCPR nie jest w stanie pozyskać rodzin.
Gdzieś podawałem przekrój rodzin zastępczych ( zawód , wykształcenie, wiek ,pobudki). Moze nie problem w tym co robi placówka, tylko jak system wykorzystuje potencjał kadry.
Lila

Re: u kogo?

Post autor: Lila »

Dokładnie. NIE MA RODZIN ZASTĘPCZYCH.I ja się wcale nie dziwię,że ich nie ma, bo kto się podejmie takiej roboty i to przez 24h na dobę hmm?? Człowiek po 12h dyżurze czasem jest wykończony i wraca do domu by zregenerować siły, a tu ktoś sobie funduje tą karuzelę non stop? Niepojęte.. Co do asystentów rodziny. Było szumnie i na tym się skończyło. W mojej placówce gdzie jest ok 50 dzieci tylko kilkoro rodzin ma asystenta. I dlatego sądy kierują do placówek. Bo gdzie? A z tym sloganem "Żeby miały jak w domu" to się szafuje bez umiaru i bez sensu. Tylko z kolei jak mówię, że to żaden dom to święte oburzenie: jak tak można podchodzić do tematu biednych i skrzywdzonych dzieci. I tak źle i tak niedobrze.

Życzę wszystkim Wesołych Świąt i niech się Wam darzy w 2016 roku 8-)
mmariusz

Re: u kogo?

Post autor: mmariusz »

właśnie. Dom rodzina, rządzi sie swoimi prawami , których nie sposób przenieść do placówki i stosunku pracy. Wiec jeśli ktoś rozumie, to zauważa że to wielka hipokryzja.
A rodziny zastepcze...? tylko miłosierdzie, pasja lub rzetelne wykonywanie swoich obowiązków pracowniczych da własciwe efekty i oczekiwania . Niedawno doszedłem do takiej konkluzji, ze lubię swoja robotę, jestem aktywny i zauważalny, i w ogóle , i w ogóle .... ale nie wiem czy stac byłoby mnie na pełne oddanie, aby .....niestety, nie moje dzieci latały po moim mieszkaniu i korzystały w rożny sposób mojej pracy dla siebie.
Wole dawca im siebie w pracy , w stosunku pracy, . Gdyby mi sie nie spodobało, przynajmniej nikt nie poczuje się pokrzywdzony i nikogo nie wyrzucę.
Moja koleżanka popracowała 3 mce, odeszła. Ono odeszła . Gdyby była rodzina zastępczą i miała dośc, to w mieszkaniu zostałaby, ale wyrzuciła cieci, które spowodowały ze ona i ich i tej rodziny nie chce
ODPOWIEDZ