czy gdzieś jest zapis, że nie musimy się umawiać na wywiad środowiskowy?
Ostatnio zmieniony 28 paź 2016, 7:58 przez heiland, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód:Poprawiłem nazwę tematu na taką która bardziej świadczy o treści postu.
no dokładnie, chciałam sie dowiedzieć bo klienci coraz częściej zarzucają mi, że sie nie umawiam i nie podaje im daty wizyty... Ta ich roszczeniowość słuchajcie a odnośnie przeprowadzenia wywiadu. Wiadomo musi to być miejsce zamieszkania. Co m-c jesteśmy praktycznie w tym środowisku i je dokładnie znamy. A jak interpretujecie podwórze? Miałam taką sytuacje ostatnio,że była strona na podwórzu z dzieckiem, nie zaproponowała mi wejścia do domu a ja w mieszkaniu byłam miesiąc i 2 temu oraz wcześniej,i w odwołaniu do SKO mi zarzuciła iż przeprowadziłam wywiad w "sposób niedyskretny".
Nie mamy obowiązku umawiać się z klientem. Podwórze to tez adres zamieszkania klienta,. więc SPOKO- wszystko OK.
Inaczej sytuacja wyglądałaby, gdyby wywiad robiony była zza biurka. Głowa do góry- Powodzenia i pozdrawiam
Uważacie, że klienci są ubezwłasnowolnieni i mają obowiązek czekać, niczym w areszcie domowym, aż jaśnie państwo zechce przyjść? Czy już nie obowiązuje rozdział 9 Kpa, szczególnie art. 54? Skąd ta roszczeniowość u "miki"? Dla własnego dobra, żeby nie chodzić parę razy, chyba lepiej się umówić co do dnia wywiadu.
Fajnie pisze bebo, tylko co z rzetelnością - bo na umawianym wywiadzie wszyscy trzeźwi, dzieci czyste, wszyscy mili, coś w lodówce i na kuchence jest. Jak coś się przydarzy w rodzinie to się powie jak się umawiałem na wywiad to było super w tej rodzince.
Identyczny temat był już przerabiany na forum z dwa miesiące temu. Nie można własnego łamania prawa tumaczyć dobrymi chęciami. Takie niezapowiedziane nachodzenie może się skończyć upływem czasu na wywiad, a będzie to z winy ops. Wpaść to sobie można później, pod pretekstem sprawdzenia, jak sobie klient radzi.
Co do podwórka, to nie ryzykowałbym takiego postępowania, bo nie pozna się sytuacji domowej. Może też być zarzut naruszenia art. 100 UPS, czyli rozpowszechnianie wiadomości o korzystaniu z pomocy społecznej, bo na podwórku wszyscy sąsiedzi widzą, że przychodzi ktoś "z opieki".
Kiedyś miałam sprawę w sądzie. gdzie zeznawałam jako świadek i uwierzcie mi,że sędzina wręcz chciała mnie udupić i udowodnić,że nie byłam w stanie rozeznać sytuacji rodziny, bo pracownicy socjalni z reguły umawiają się na wywiady.Tylko,że ja nigdy nie umawiam się i co z tego,że czasem nikogo nie zastanę - to idę drugi raz- ale na pewno nie natrafiam na " wyreżyserowane" sytuacje.Więc plan sędziny spalił na panewce.Ale głównym jej zarzutem było właśnie to " umawianie " się na wywiady.
Bebo czytam co piszesz i się zastanawiam jaki sens mają więc Twoje wizyty w środowisku skoro się umawiasz i wiadomo,że trafiasz na idealny obraz rodziny. Przecież to się mija z celem i równie dobrze o podpis możesz poprosić "za biurka". Oczywiste jest,że nie zastaniesz naturalnych warunków. To ma być rzetelna praca? Gdzie weryfikacja? Ja przynajmniej mam rzetelny obraz. No i co to za problem iść drugi czy trzeci raz? No,no fajne podejście pracowniku