Tak się wszyscy wkurzacie na media, zarobki, prestiż (a właściwie jego brak buhahahaa!), nawał pracy, brak nagród a przecież nikt wam nie kazał studiować tego kierunku i pracować w tej branży. Wiedzieliście na co się porywacie i że nigdy dużych kokosów z tego nie będzie.
Pytanie więc dlaczego wybraliście taką drogę? Tylko nie bełkoczcie że już w łonie mamy pragnęliście pomagać ludziom bo w to niewielu już wierzy. Wy sami w to nie wierzycie. Zarobki i zajob po jakimś czasie skutecznie tłumią altruistyczne zapędy nieprawdaż?
Dlaczego nie chcecie się przyznać że chodziło wyłącznie o załapanie sie na ciepłą, państwową i tylko pozornie stabilną posadkę, dodatki, trzynastki, odzież i inne bajery? O łatwych studiach już nie wspominam. O co więc teraz kaman?! Powinniście siedzieć cicho bo tylko lud roboczy drażnicie.
Mam rozumieć że jako zagorzali katolicy liczyliście na Jezusowy cud?! Że nagle zera na koncie zaczną się mnożyć a pracy zacznie ubywać?!
No ludzie!!