To nie sądź. Statystyk ci nie będę wklejał, bo nazwiska nie ujawnię. To żaden problem przy dobrej organizacji pracy i znajomości programu.dsadd pisze:wklepać i wydac decyzje???? nie sadze
To nie sądź. Statystyk ci nie będę wklejał, bo nazwiska nie ujawnię. To żaden problem przy dobrej organizacji pracy i znajomości programu.dsadd pisze:wklepać i wydac decyzje???? nie sadze
Elmer pisze: reszta to pipidówki
... proszę zadzwonić za dwa dni jak koleżanka wróci ze zwolnienia .. tak ostatnio usłyszałam w dużym mieściekawa i ciasto pisze: a zapytania telefonicznie o panią Kowalską odpowiada, że koleżanka zajmuje się literką K i ona niestety nie wie, nie odpowie, dzwonić jak koleżanka powróci z urlopu.
i jeszcze raz się odniosę do tego ... raczej doszukiwałam bym się czarnej rozpaczy w moich odpowiedziach, której dostaję jak pytania dotyczą podstawowych rzeczy a pytający nie pokusił się nawet przeczytać odpowiedniego art. w ustawie bo prościej zapytać na forum .. wiem dokładnie, że są to pojedyńcze przypadki ale .... ja jak przychodziłam do pracy musiałam się zapoznać z ustawą i umieć ją zastosować ...zakrecona pisze:moze mnie ponioslo ale twoje odpowiedzi sa przekazywane w sposob ironiczny przyznajmniej dla mnie /pewnie zaraz tez bede musiala przepraszac bo co niektorzy widze sa tutaj traktowani jak bog/
wiec sama sobie wyobraz jak sie pracuje w wielkim miescie ze az pracownicy musza miec dluznikow na literki podzielonych, a jesli chodzi o wniosek z FA to widze ze nie tylko nasze miasto tak robikawa i ciasto pisze:Tom. niestety jest a już rekordy głupoty biją ludzie od FA, też podzieleni na literki. Dzwonisz do takiego np. Wrocławia i zanim dodzwonisz się do odpowiedniej osoby (przełączają po pokojach w kółko- o, sorry, po apartamentach) zapominasz, o czym się chciało, teges...
Osoby faktycznie są mega zajęte, kiedyś czekałam 3 miesiące na wniosek o przeprowadzenie wywiadu od Pani z Wielkiego Miasta od literki Z, bo "taka zarobiona była" i "ojej".
No tak, wieś czy mniejsze miasteczka to wieśmaki i zwyczajnie można nimi gardzić, bo co oni wiedzą o zabijaniu.
Ostatnio miałam rozmowę z Panią z Wielkiego Miasta na temat kolejnego (!) wniosku o podjęcie działań, bo osoba uprawniona ukończyła 18 lat. W związku z tym decyzja była wydana tylko do miesiąca ukończenia magicznego wieku, natomiast ziomek musiał sobie przyjść i na nowo składać wniosek z dokumentami. Na moje wywody, że jak tak można i po co generować koszty - przecież decyzja wydawana jest na osobę uprawnioną i powinni wydawać ją zgodnie z ustawą na cały okres świadczeniowy - panienka zrobiła (zapewne) dziubek, chwilę pomyślała i... kazała mi rozmawiać z kierowniczką, bo to ona ustaliła takie zasady.
Odłożyłam słuchawkę