Rodzic ma 70 lat i jest emerytem ze zwykłą emeryturką. Deklaruje że pomaga synowi w formie żywności. Podczas wywiadu w zwykłej gadce mówi, że posiada parę tysięcy oszczędności z całego życia na czarną godzinę. Czy mnie te oszczędności powinny były zainteresować?
Myślę, że nie. To jego oszczędności a nie jego syna. Synowi pomaga jak może, ale sam też ma prawo do zabezpieczenia swojej przyszłości - tej tzw. "czarnej godziny".
Jeśli mieszkają osobno, to nie, to oszczędności rodzica, a nie klienta. Rodzic synowi pomaga jak może, nie rozwali oszczędności (tych paru tysięcy, nie kilkunastu, czy kilkudziesięciu) tylko po to aby wydać je na roczne utrzymanie syna, a później sam nie będzie miał na remont, leki, rehabilitację, itd.