Najwyraźniej rekompensują sobie utracone zarobki a dodatkowo chcą wydać cała kasę żeby niczego nie zostawić następcom. Tylko, jak to się ma do dyscypliny budżetowej?
"Bronisław Komorowski już przegrał wybory, Ewie Kopacz z Platformą Obywatelską za trzy miesiące grozi klęska - próbują więc odwdzięczyć się za współpracę lub zdobyć przychylność podległych osób. I rozdają nagrody. Liczone w milionach złotych.
"Komorowski przegrał wybory, więc rozdał 800 tys. na nagrody" - to tytuł dzisiejszej publikacji "Super Expressu", którego dziennikarze piszą, że "po nieoczekiwanej porażce postanowił wydać fortunę na nagrody dla współpracowników. W ciągu niecałych dwóch miesięcy na premie dla osób zatrudnionych w Kancelarii Prezydenta poszło ponad 800 tys. złotych!".
I nie są to plotki, domysły, czy spekulacje. To wiadomość ze źródła, czyli Kancelarii Prezydenta, której urzędnicy odpowiedzieli na pytania:
"Uprzejmie informujemy, iż w Kancelarii Prezydenta RP na wniosek dyrektorów komórek organizacyjnych za ponadstandardowe zaangażowanie w realizację zadań oraz wykonywanie obowiązków wykraczających poza zakres powierzonych czynności pracownikom mogą być przyznawane nagrody uznaniowe. W okresie od maja do lipca bieżącego roku wyróżniającym się pracownikom wypłacono nagrody na kwotę 826 750 zł".
Po wyniku wyborów zabawnie brzmi zwłaszcza zwrot "za ponadstandardowe zaangażowanie w realizację zadań oraz wykonywanie obowiązków wykraczających" - oni tak się starali, a Polacy ich nie docenili i kazali się spakować.
Upychanie ludzi prezydenta czas zacząć. A miało być spokojnie przez 10 lat
Rozrzutna jest również Ewa Kopacz i jej ekipa. Oni także wydali ogromny majątek na nagrody dla urzędników - pisze o tym drugi z tabloidów. Według "Faktu":
"Kancelaria Sejmu, Senatu, a także premiera już szykuje się do wyborów! Jak? Typowo – na prawo i lewo rozdaje państwowe pieniądze".
Dzięki raportowi Najwyższej Izby Kontroli znane są dokładne kwoty.
"Najwięcej na nagrody przeznaczyła Kancelaria Premiera – 2 miliony 175 tys. zł. Ile osób je dostało? Tego NIK nie ujawnia, ale gdyby tę kwotę równo podzielić między wszystkich zatrudnionych (551 osób) na każdego przypadło by niemal 3950 zł!" - informuje "Fakt".
I jeszcze ta buta: "Nic na ten temat nie wiem" - stwierdził szef gabinetu politycznego premier Marcin Kierwiński zapytany komu i za co przyznano tak wysokie nagrody."
A mnie interesują tzw. wyjazdowe posiedzenia rządu. Według nie jest to element kampanii wyborczej PO/PSL. Tak więc Ewa Kopacz powinna odpowiedzieć na pytanie, czy posiedzenia te są finansowane z budżetów komitetów wyborczych czy z naszych podatków. Pani Kopacz urządza szopki z wyjazdowymi posiedzeniami gdy pieniędzy brakuje na wiele istotnych podstawowych potrzeb obywateli. W tym kierunku rzeczywiście jest Grecja!