Moje dzieci mają tak daleko do domów, bo pochodzą z nowoczesnych powiatów w których nie ma domów dziecka, albo funkcjonują małe, kameralne domki do 15 wychowanków. Nie są one w stanie jednorazowo znaleźć miejsc dla np. 5 czy 7 rodzeństwa. Są też tacy, którzy wielokrotnie uciekali ze swoich położonych w sąsiedztwie domu placówek i trafili do mnie, żeby ...... mieli dalej

Byli też tacy, których sąd celowo umieścił z dala od domu po to by kontakty z patologicznym środowiskiem rodzinnym ograniczyć do minimum.
Wiadomo nasze powiatowe dzieci mają pierwszeństwo, ale nie \"wybieramy\". Jeśli jest miejsce, to przyjmujemy każde.
ale jaja z tego wniosek, że pracujemy w zupełnie różnych placówkach, mamy zupełnie różne dzieci i problemy. Nic dziwnego, że \"nie czuję\" Twoich problemów z rodzinami. Nie rozumiem dlaczego i PO CO ktoś te dzieci zabrał tym biednym rodzicom? Na jakiej podstawie? Faktycznie, asystent rodziny ma u Ciebie sporo roboty. Trzeba przecież tym biednym skrzywdzonym ludziom oddać dzieci.