Witam serdecznie. Sprawa, o której napiszę, myślę, że jest jedną... z niewielu.
Moja ciocia (siostra taty) jest chora - schizofrenia paranoidalna. Mieszka z babcią - swoją mamą- cudowną, bardzo samodzielną prawie 90latką.
Ciocia jest... niesamowicie inteligentna. Przed kilku laty doprowadzenie jej do leczenia trwało..kilka lat. Udało się jej "oszukać" psychologów, sędziów, etc. Bo na co dzień to, jak pisałam, wręcz genialna osoba. Wykorzystała wszystkie sposoby, by odciągnąć leczenie. W końcu się udało. Trafiła do szpitala psychiatrycznego. Dostając diagnozę o jakiej napisałam wyżej. Wyszła po 3 msc. Do domu, do wspólnego mieszkania z babcią. Od pierwszego dnia nie brała leków. Przez chwilę była spokojna, ale za jakiś czas wszystko znów wróciło. Od kilku lat znów czyni życie babci jednym wielkim koszmarem, znęca się psychicznie, dokucza, przeklina. Pracownik MOPS ją odwiedza, wchodzi, pyta, wychodzi, nic z tego nie wynika. Ja - nie mogą interweniować, bo gdy próbuję, a potem wracam do siebie do domu, ona zostaje tam z babcią i się nad nią znęca. Babcia boi się kolejny raz podjąć próby wnioskowania o przymusowe leczenie, bo.. po prostu się boi. Nie chce się wyprowadzić od swojej córki, bo z kolei boi się, że ta sobie coś zrobi. Czy ktoś mógłby mi coś doradzić? Bardzo Was proszę, czuję się bezradna. Nawet może jakąś wskazówkę, gdzie i do kogo mam z tym iść, gdzie szukać pomocy?
Babcia jest najwspanialszą osobą jaką znam. Ma ogromną cierpliwość i miłość do ludzi, ale widzę, że jest już bardzo zmęczona. Ma prawie 90 lat, bardzo bym chciała, żeby jej życie, tak nie wyglądało.