Do tego grypa, cały czas ta grypa przynajmniej tam, gdzie ja pracuje. NIby pierdoła, ale powikłania mogą byc poważne i łatwo swoich domowników zarazić, a szczepionki nie zawsze działają (przynajmneij na mnie).
Tego świrzba to nie zazroszczę.

Dodatkowo opryszczka (dlatego nigdy nie pije nic u rodzin) i inne wirusy.
Najgorzej z małymi dziećmi bo one mają tego bardzo dużo, przynoszą ze szkoły i dzielą sie z innymi

no ale ja nie dotykam dzieci, nie przytulam i na razie mam spokój z chorbami.
Kupiłam sobie zapas spreju bakteriobójczego (chyba cztery butelki

) i po każdej wizycie pryskam ręcę, kierownicę i w ogóle wszystko co dotykam w aucie. Może urosło to już do rangi paranoi, ale cały czas mam w pracy wrażenie, ze mam brudne ręce, choć na takie nie wyglądają.
Jak dzieci są chore to też nie jeżdżę, z resztą jak ktokolwiek w rodzinie jest chory to nie jeżdże - przez telefon sobie wtedy gadamy.
Tę ospę to przeczekaj, trzeba dbać o siebie - rodziny nie są na pierwszym miejscu
