- Kompletnie nie mogę się zgodzić z tymi zarzutami. To publicystyka - stwierdził w jednym z programów TVN24 minister Władysław Kosiniak-Kamysz, komentując raport, w którym Najwyższa Izba Kontroli krytykuje nieistniejącą politykę prorodzinną w Polsce. Zdaniem pana ministra, który wydaje się być bardzo zadowolony z działalności swego resortu w tej dziedzinie, NIK wspomnianym raportem podważa jedynie swoją wiarygodność: - (…) to publicystyka, która nie służy dobrze, ponieważ nie jest oparta na faktach, nie jest oparta na dowodach tylko na subiektywnych odczuciach i ocenach.
Przerażenie budzą słowa ministra, które świadczą o tym, że on po prostu nie dostrzega otaczającej go rzeczywistości: - Kiedy przez lata nie działo się nic w polityce prorodzinnej, to było dobrze, nie było żadnych raportów. Kiedy przeprowadziliśmy największe zmiany od 1989 r., systemowe, nie wyrywkowe, to teraz stawia się zarzuty, z którymi kompletnie nie mogę się zgodzić – mówi minister i na potwierdzenie swoich słów przytacza przykłady ustaw, które wyszły z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej: powszechny urlop rodzicielski, nowe żłobki, obowiązek przedszkolny dla 5-latków, darmowy podręcznik, karta Dużej Rodziny, ulgi podatkowe.
Panie ministrze, może ruszy pan wzorem pani premier w Polskę, ale proponuję raczej PKS. Popatrzy pan na nowe żłobki, porozmawia z rodzicami czwórki czy piątki dzieci o Karcie Dużej Rodziny i 5 latkach w szkołach. To może być szok, ale warto spróbować. Przed wyborami taka wiedza może się przydać.
Za: tvn24