O szczęśliwcy, my właśnie dowozimy i niestety (dla nas) uczestnicy siedzą i siedzą bo mamy małego busa i trwa to dosyć długo. A wiadomo że jak uczestnik ma za dużo czasu to przychodzą mu rózne rzeczy do głowy, a nie sposób wszystkim znaleźć zajęcia na praktycznie cały dzień, gdyż niektórzy siedzą u nas po 7 godzin plus czas w busie spędzony.
Ja myślę, że słowo "zmuszacie" jest tu nie na miejscu. Oni sami muszą chcieć być z nami przez te 6 godzin. to pewnie w dużym stopniu zależy od tego, co im zaproponujemy, jaka jest nasza oferta. Jeżeli im to pasuje to przychodzą. Ale też każdy z nich ma prawo do decydowania o tym czy w danym dniu ma ochotę na bycie z nami (tak jak każdy z nas ma lepsze i gorsze dni). Pewnie też przekonanie rodzin tych bardziej niesprawnych, którzy nie podejmują sami decyzji, że tu nie dzieje się im krzywda, że miło można spędzić czas w "swojej drugiej rodzinie". Zaufanie, zaufanie i jeszcze raz zaufanie do kadry, która pracuje powoduje, że chce im się przychodzić, że nawet po dłuższej przerwie zaczynają tęsknić za nami, za pobytem w "Naszym Domu".
A kontrola, no coż wszystko zależy od ludzi, od tego czy chcą zauważyć człowieka czy papiery. Bo przecież w papierach może być super a ludzi nie widać, pewnie i tak się zdaża, ale chyba nie o to chodzi w naszej pracy. My akurat chyba mamy super kontrolujących (pomorskie), bo pewnie co trzeba to trzeba mieć, ale też nie ma nacisku na szaloną frekwencję, jest zrozumienie tego, że to przecież ludzie z problemami psychicznymi, który mają dużo różnych pomysłów na zagospodarowanie swojego dnia
Wiecie trzymanie kogoś 6 godzin w pracowni np. stolarskiej, to chyba jakieś nieporozumienie - nie o to chyba chodzi w tej pracy, my mamy zapewnić im pobyt przez 6 godzin dziennie, a w tych sześciu godzinach (tak mnie się wydaje) jest wspólne zjadanie posiłków, picie kawy, rozmowy, rozmowy i jeszcze raz rozmowy, no i oczywiście zajęcia, ale takie które im sprawiają radość, przyjemnośc, dają efekty ich włożonego wysiłku