i co dalej
i co dalej
nie wiem co mam robić z niebieskimi kartami
tzn. zbieram dokumenty tj. notatki z odwiedzin u rodzin, pisze na komisję alkoholową, odbywają się spotkania grup roboczych ale co z tego skoro sprawy przeważnie i tak stoją w miejscu.
Ofiary nie chcą zeznawać przeciwko sprawcom
i co dalej czas leci do teczki dokumenty się zbiera a i tak nic z tym nie zrobię
tzn. zbieram dokumenty tj. notatki z odwiedzin u rodzin, pisze na komisję alkoholową, odbywają się spotkania grup roboczych ale co z tego skoro sprawy przeważnie i tak stoją w miejscu.
Ofiary nie chcą zeznawać przeciwko sprawcom
i co dalej czas leci do teczki dokumenty się zbiera a i tak nic z tym nie zrobię
Re: i co dalej
No to witam w gronie tych, którzy już piszą w temacie \"Zespoły interdyscyplinarne. Komu to potrzebne?\"
Re: i co dalej
No to pochwal się swoimi osiągnięciami? Ile rozwiązałeś/łaś problemów przemocowych i w jaki sposób?
Chętnie się \"odlenię\".
Chętnie się \"odlenię\".
Re: i co dalej
Wiem co osiągnęłam i nie muszę się chwalić. Ale na pewno nie mam zamiaru dyskredytować wszystkiego i wszystkich, bo mi coś czasem nie wyszło. Nie podoba się praca to zawsze można zrezygnować, zamiast trwać w roli w której się człowiek męczy.
Re: i co dalej
Twoja odpowiedź nie jest nawet dyplomatyczna.
Przez takich jak Ty, którzy uważają, że \"jest dobrze jak jest\" albo \"lepiej nie ruszać, bo będzie śmierdziało\" mamy taki stan jaki mamy. Bezwolni wykonawcy, \"ruki pa szwam\" i... jazda. A że efekty żadne lub marne? A kto się tym przejmuje!
PS. Ja nigdzie nie napisałem, że to co robię mnie męczy.
Męczą mnie natomiast ci, którzy wszystkiemu przyklaskują.
Klakierzy. Taka nowa, odmóżdżona, kategoria społeczna.
Przez takich jak Ty, którzy uważają, że \"jest dobrze jak jest\" albo \"lepiej nie ruszać, bo będzie śmierdziało\" mamy taki stan jaki mamy. Bezwolni wykonawcy, \"ruki pa szwam\" i... jazda. A że efekty żadne lub marne? A kto się tym przejmuje!
PS. Ja nigdzie nie napisałem, że to co robię mnie męczy.
Męczą mnie natomiast ci, którzy wszystkiemu przyklaskują.
Klakierzy. Taka nowa, odmóżdżona, kategoria społeczna.
Re: i co dalej
w tego rodzaju sprawach oczywiste chyba jest, że nie osiągniemy spektakularnych efektów, ale praca, wyznaczanie drobnych celów stopniowo (nawet bardzo powoli) moze zaowocować.
W 10 rodzinach sie nie uda, ale uda się w jednej - to już chyba warto (???)
W 10 rodzinach sie nie uda, ale uda się w jednej - to już chyba warto (???)
Re: i co dalej
anno, a nie lepiej by było, gdyby procedurę realizowała/nadzorowała jedna osoba? Taki ktoś zwany pomocnikiem rodziny bądź asystentem rodziny bądź osobą monitorującą sytuację rodziny?
Określeń na taką osobę, mocno wspartą w swych działaniach ze strony prawa, może być mnóstwo (asystent rodziny jest już w ustawie o więziach i pieczy).
Zamiast więc \"kupy gadających (o niczym) i bezradnych głów\" (czyt. ZI i GR) jedna osoba zajęłaby się sprawą od początku do końca. W razie, gdyby coś przerastało jej możliwości zwracałaby się z żądaniem pomocy od innych istytucji.
Osoba taka byłaby ściśle umocowana w prawie rodzinnym i bezpośrednio współpracowałaby z sądem.
1. Mogłaby np. mieć prawo zabrania dziecka z rodziny i umieszczenia w placówce.
2. Mogłaby wydać natychmiastowe zarządzenie o zakazie zbliżania się sprawcy do ofiary na czas ostatecznego wyjaśnienia sprawy.
3. Mogłaby nakazać sprawcy natychmiastowe opuszczenie wspólnego lokum z ofiarą na określony okres czasu.
Sąd w ciągu 24 godzin sankcjonowałby podjęte przez tę osobę kroki.
Wtedy miałyby pole do popisu pracujące przez 24 godziny na dobę służby socjalne (czy potrzebna jest i ewentualnie jaka pomoc ofierze) oraz stróże prawa (przestrzeganie przez sprawcę orzeczonych zakazów i nakazów).
To na razie tyle.
Określeń na taką osobę, mocno wspartą w swych działaniach ze strony prawa, może być mnóstwo (asystent rodziny jest już w ustawie o więziach i pieczy).
Zamiast więc \"kupy gadających (o niczym) i bezradnych głów\" (czyt. ZI i GR) jedna osoba zajęłaby się sprawą od początku do końca. W razie, gdyby coś przerastało jej możliwości zwracałaby się z żądaniem pomocy od innych istytucji.
Osoba taka byłaby ściśle umocowana w prawie rodzinnym i bezpośrednio współpracowałaby z sądem.
1. Mogłaby np. mieć prawo zabrania dziecka z rodziny i umieszczenia w placówce.
2. Mogłaby wydać natychmiastowe zarządzenie o zakazie zbliżania się sprawcy do ofiary na czas ostatecznego wyjaśnienia sprawy.
3. Mogłaby nakazać sprawcy natychmiastowe opuszczenie wspólnego lokum z ofiarą na określony okres czasu.
Sąd w ciągu 24 godzin sankcjonowałby podjęte przez tę osobę kroki.
Wtedy miałyby pole do popisu pracujące przez 24 godziny na dobę służby socjalne (czy potrzebna jest i ewentualnie jaka pomoc ofierze) oraz stróże prawa (przestrzeganie przez sprawcę orzeczonych zakazów i nakazów).
To na razie tyle.
Re: i co dalej
Zawsze sa Jerry jakies lepsze rozwiązania, ale ja nie widze sensu takiego \"gdybania\" jest jak jest i możemy działać lepiej lub gorzej w tej sferze - to juz zalezy od nas.
Poza tym wydaje mi się, że akurat Ty pracujesz w jakimś \"ogromnym tworze\" ale weź pod uwagę, że większość ZI działa w malych gminach i nie wygląda to tak jak opisujesz. W GR nie parcuje cała banda niepotrzebnych \"specjalistów\" tylko zwykle właśie prac. socjalny i jak jest potrzeba dzielnicowy - ale zadania sa oczywiście dzielone wg kompetencji.
jeżeli chodzi o powierzenie jednej osobie możliwości decydowania o tak powaznych sprawach (typu zabranie dziecka) to jestem jak najbardziej, absolutnie i zdecydowanie na NIE.
Po pierwsze jak sam zauwazyłeś nie wszyscy traktują wykonywania swoich obowiązków rzetelnie i przede wszystkim uczciwie, nie każdy ma tez odpowiedni potencjał, wrażliwość, znam pracowników socjalnych, dla których bałagan w domu przesądza o ocenie rodziny jako niewydolnej, a warunków mieszkaniowych jako co najmniej dramatycznych
Poza tym jak sobie wyobrażasz obarczenie jednej osoby tak ogromną odpowiedzialnością ??? Od razu rezerwacja miejsca w psychiatryku dla socjalnych zagwarantowana w umowie o pracę.
Pozdrawiam
Poza tym wydaje mi się, że akurat Ty pracujesz w jakimś \"ogromnym tworze\" ale weź pod uwagę, że większość ZI działa w malych gminach i nie wygląda to tak jak opisujesz. W GR nie parcuje cała banda niepotrzebnych \"specjalistów\" tylko zwykle właśie prac. socjalny i jak jest potrzeba dzielnicowy - ale zadania sa oczywiście dzielone wg kompetencji.
jeżeli chodzi o powierzenie jednej osobie możliwości decydowania o tak powaznych sprawach (typu zabranie dziecka) to jestem jak najbardziej, absolutnie i zdecydowanie na NIE.
Po pierwsze jak sam zauwazyłeś nie wszyscy traktują wykonywania swoich obowiązków rzetelnie i przede wszystkim uczciwie, nie każdy ma tez odpowiedni potencjał, wrażliwość, znam pracowników socjalnych, dla których bałagan w domu przesądza o ocenie rodziny jako niewydolnej, a warunków mieszkaniowych jako co najmniej dramatycznych

Poza tym jak sobie wyobrażasz obarczenie jednej osoby tak ogromną odpowiedzialnością ??? Od razu rezerwacja miejsca w psychiatryku dla socjalnych zagwarantowana w umowie o pracę.
Pozdrawiam
Re: i co dalej
anno, obejrzyj sobie, proszę, film pt. \"Rozdarte dusze\" z Martinem Sheen\'em w roli głównej. To klasyka (bodaj z lat 70-tych ub. wieku), jak działają służby socjalne w USA. Swego czasu ten film lansowała PARPA i nie wiem, czemu tego nie robi nadal.
Ja myślę, że gdyby mnie powierzono taki nadzór nad 10- lub 15-ma rodzinami wcale bym nie zwariował. Wręcz przeciwnie, miałbym satysfakcje z tego, że mógłbym pochwalić się konkretami. Poza tym jako \"jedyny zawiadowca stacji\" zapewniłbym stronom procedury, ofierze i sprawcy, większą intymność, lepsze warunki do współpracy i na pewno doprowadziłbym do wypracowania adekwatnej koncepcji w kierunku poprawy sytuacji.
Masz słuszność, że jest taki stan rzeczy jaki jest i musimy się temu podporządkować. Co nie oznacza, że tak ma byc na wieczność. Trzeba szukać, proponować inne rozwiązania skoro, jak widze to ja, obecny stan rzeczy niczego konkretnego nie wnosi. Wszyscy zasiadajacy na ZI czy GR wiedzą, jakie mają uprawnienia, co mogą w danej sprawie zrobić i nic poza tym. Jak dotąd ta koordynacja, spotykanie się, nie ma przełożenia na poprawę sytuacji. Propozycję udziału w programie terapeutycznym dla rodzin może złożyć sam pracownik socjalnym. Skierowac kogoś na komisję antyalkoholową może pracownik socjalny albo policjant. Czy musi aż być taka decyzja podejmowana na GR?
Ja myślę, że gdyby mnie powierzono taki nadzór nad 10- lub 15-ma rodzinami wcale bym nie zwariował. Wręcz przeciwnie, miałbym satysfakcje z tego, że mógłbym pochwalić się konkretami. Poza tym jako \"jedyny zawiadowca stacji\" zapewniłbym stronom procedury, ofierze i sprawcy, większą intymność, lepsze warunki do współpracy i na pewno doprowadziłbym do wypracowania adekwatnej koncepcji w kierunku poprawy sytuacji.
Masz słuszność, że jest taki stan rzeczy jaki jest i musimy się temu podporządkować. Co nie oznacza, że tak ma byc na wieczność. Trzeba szukać, proponować inne rozwiązania skoro, jak widze to ja, obecny stan rzeczy niczego konkretnego nie wnosi. Wszyscy zasiadajacy na ZI czy GR wiedzą, jakie mają uprawnienia, co mogą w danej sprawie zrobić i nic poza tym. Jak dotąd ta koordynacja, spotykanie się, nie ma przełożenia na poprawę sytuacji. Propozycję udziału w programie terapeutycznym dla rodzin może złożyć sam pracownik socjalnym. Skierowac kogoś na komisję antyalkoholową może pracownik socjalny albo policjant. Czy musi aż być taka decyzja podejmowana na GR?
Oprócz i co dalej - Przemoc w rodzinie, Asystent Rodziny przeczytaj również:
praca zespołu
OŚWIADCZENIE DO PODJĘCIA TERAPII PSYCHOLOGICZNEJ
kampanie profilaktyczne
reta rodzinna i wspólpłacenie czynszu
protokół
pieczatki dla potrzeb zespołu interdyscyplinarnego
protokół z ZI
Lista Zespołów Interdsycyplinanrych
plan pracy zespołu
członek ZI na wychowawczym
wezwanie i zaproszenie
regulaminy
CO ROBIĆ
Zespoły interdyscyplinarne. Komu to potrzebne?
choroba psychiczna a NK
zakończenie procedury NK