Spartanie ja nie biadolę, ja po prostu pisze jak jest. Już dawno pisałem na tym forum, że tylko prawda o domach dziecka może uratować sytuację. Niech się wszyscy dowiedzą jak i za ile pracują wychowawcy, może wtedy naiwni przestaną składać podania do pracy gdzie \"tylko pije się kawę w i pilnuje grzecznych i uśmiechniętych sierotek\".
CO robić? Jak żyć? Wyjścia są zawsze trzy:
1) skrzyknąć się, wziąć trzonek od łopaty lub kilofa (wychowawcy kij od mopa lub szczotki

, taczkę lub wóz z gnojem, opony i pojechać do Warszawy. jak kilku urzędników w randze ministra i wicemistera (z przyboczną świtą) przejechałoby się na gnoju po Warszawie, to pewnie nabrali by szacunku do ludzi pracujących.
Niestety placówki są nie zintegrowane, przepływu informacji nie ma, związki zawodowe słabe, a i ludzie niezbyt skorzy i podzieleni. Wolą ponarzekać na forum niż jechać pod MPiPS. Cóż udało się decydentom tak rozbić środowisko, że można robić co się chce a głupi się nawet z tego cieszą (jak przy uchwalaniu ustawy o pieczy zastępczej
2) Pracować dalej, wchodzić szefowi w .... (bez tego może dopaść jakaś redukcja albo nie dostanie się premii)
3) Zwolnić się (finansowo niekoniecznie lepiej ale za to normalniej)