Mnożenie zbędnych biurokratycznych bytów jest ostatnio swoistą \"modą\". Pomimo, że nowe akty prawne znoszą konieczność prowadzenia niektórych dokumentów, to i tak są prowadzone \"z przyzwyczajenia\" i wygody kontrolujących. Doprowadza to do sytuacji, że te same dane są powielane i gromadzone przez różnych pracowników. \"Wytwory\" ich pracy są jedynym kryterium oceny ich pracy i przydatności (porządek w papierach to podstawowe kryterium oceny pracy wychowawcy).
Obecnie pracę wychowawcy nie da się ocenić inaczej jak przez pryzmat tworzonych przez niego dokumentów. Metodyczna ocena prowadzonych zajęć to przecież kosmos (w przypadku POW) ... i kto miał by to robić? Superwizje?

