https://natropie.onet.pl/najnowsze/celeb ... tykul.html
Ciekawe

, groźba karalna, ostrzeżenie, zastraszanie ? - bo przecież nie ma przypadków

? Zwłaszcza po XIII OKPS.
Churchil mówił o podłości, ja widzę tutaj oprócz braku dobrej woli jeszcze wyjatkowe wyrafinowanie, premedytację i wyjątkowy pęd do władzy przy jednoczesnym braku jakichkolwiek talentów aby rządzić w sposób rzetelny i sumienny.
\"A jednak Zdzisławowi Najmrodzkiemu przychodziło to z łatwością.
Mimo wszystko uważany był za zdolnego i bystrego chłopaka.
Doceniali go już w wojsku, do którego trafił mając 19 lat.
Co ciekawe, odsiadując wyrok w Gliwicach pracował w więziennym warsztacie jako... mechanik samochodowy.
Trafił do aresztu w Białołęce, a potem został przewieziony do aresztu w Gliwicach. W międzyczasie, 19 października 1987 r., w jego sprawie zapadł wyrok Sądu Wojewódzkiego Warszawie.
Sympatia w stosunku do jego osoby brała się również stąd, że Szaszłyk, jak nazywano często Najmrodzkiego (opcjonalnie Saszłyk – bo w taki sposób on sam to wymawiał) nigdy nie robił nikomu krzywdy. Jego akcje dalekie były od brutalnych napadów, a za to pełne finezji i zabawnych zwrotów akcji. Jak nikt inny potrafił obnażyć nieudolność i ośmieszyć nieskuteczność ówczesnych organów ścigania. Jak zatem skończył polski mistrz ucieczek?
\"W więzieniu przeszedł odnowę moralną, tak przynajmniej twierdził. .........Zaczął pisać wiersze, które nawet doczekały się publikacji (\"Oblicza prawdy\")........... Z zasądzonych 20 lat odsiedział jednak tylko 11........... Na wolność wyszedł wcześniej za sprawą ułaskawienia przez Lecha Wałęsę w listopadzie 1994 roku........... Decyzje o akcie łaski motywowano tym, że Najmrodzki miał swój złodziejski kodeks honorowy i nie dopuszczał się przemocy............... Poza tym psychologowie i wychowawcy wystawili mu opinię zapewniającą, że pomyślnie przeszedł proces resocjalizacji..............
Kiedy wychodził z więzienia, zarzekał się, że nigdy już nie wróci do dawnego stylu życia. Kolejny i ostatni już raz opinia publiczna usłyszała o Najmrodzkim 31 sierpnia 1995 r. Rozpędzone BMW, którym jechał wpadło w poślizg i 15 km od Nidzicy zderzyło się czołowo z nadjeżdżającą ciężarówką. Zginął na miejscu, a wraz z nim dwaj chłopcy (12-letni Marcin S. i 14-letni Tomasz S.), synowie jego przyjaciela. Jak się później okazało, samochód którym jechał Najmrodzki był kradziony, tablice rejestracyjne fałszywe, a on sam miał przy sobie dowód osobisty na inne nazwisko.\"