Witam, co byście radzili - klientka "wynajmuje" mieszkanie bez żadnej umowy. Na oświadczeniu podaje koszty jakie ponosi. Prawdopodobnie mieszka z partnerem oraz (czasami) także ze swoją siostrą. Oczywiście ciężko ich zastać "przypadkiem" (nie otwierają), podczas umówionych wizyt jest oczywiście sama. Jak ogarnąć ten temat - zwłaszcza pod kątem lewego wynajmu?
Ale co chcesz tym zyskać? Chcesz żeby poniosła konsekwencje za lewy wynajem? Przecież tak wynajmuje większość ludzi, bo właściciele lokali nie chcą wynajmować na legalu, bo albo im nie wolno (lokal komunalny bez zgody gminy), albo nie chcą płacić podatku. A czasem mieszkają u rodziny. Tutaj bym nie winiła wynajmującej. Ale może nieco bliżej, co masz na myśli?
Jeśli chodzi o niby-partnera, to temat nie do ogarnięcia. Ciężko bowiem udowodnić, że mieszka z partnerem, ze mają wspólne gospodarstwo itd. No chyba że ci się jakoś uda.
Tak, chodzi mi o to że akceptowanie takich sytuacji to nic innego jak zatajanie czegoś co jest niezgodne z prawem.
Otwiera to również furtkę do mataczenia przez klientkę - jakie faktycznie ponosi koszty, z kim mieszka. Mając umowę możnaby pomyśleć np o dodatku mieszkaniowym. Nie jest to więc optymalne wykorzystanie środków.
* pisząc o zatajaniu rzeczy niezgodnych z prawem mam na myśli oczywiście brak umowy najmu.
Temat z partnerem i siostrą wiem że będzie trudny do ogarnięcia.
U nas - zobowiązanie do podpisania umowy, która jest konieczna do otrzymania dodatku mieszkaniowego - czyli wykorzystanie własnych możliwości.
Oczywiście zdarzają się sytuacje gdzie właściciel mieszkania nie chce umowy - można to u niego zweryfikować i w tym momencie usprawiedliwić niewywiązanie się klientki....
A czy robicie analizę budżetu? Tj. zestawienie wydatków i przychodów? Wynajmować mieszkanie, opłacać media, nie przekraczać 634 zl i żyć? I nie chcieć dodatku?
Temat partnera i siostry faktycznie ciężki.
Niech poda adres pobytu siostry i tam sprawdzić czy przebywa czy nie.
Jesli przyznaje sie do partnera ale właśnie nie mieszkającego z nią - to samo.
Może wiele to nie dać - a może jednak coś.