

Marcinie piszesz: \"Ograniczenie biurokracji i likwidacja niepotrzebnych etatów pomocniczych\" Sądzę, że trochę mijasz się z prawdą. Nie znam placówki, gdzie w latach 2000-2014 ubyło personelu i administracji (chyba, że zlecono ich prowadzenie firmom zewnętrznym). Sam się chwaliłeś że masz kuchnię (czyli co najmniej 2 kucharki na etacie), zatrudniasz kierowcę (o tym też pisałeś), pewnie zatrudniasz również sprzątaczki (wychowawcy i dzieci nie zrobią wszystkiego). Piszesz, że placówka jest w dworku (pewnie ktoś zajmuje się terenem). Nie sądzę więc że w tym zakresie nastąpiły jakieś istotne zmiany. Pewnie zatrudniasz więcej administracji (księgowa była i jest, intendent-zaopatrzeniowiec też, jakaś sekretarka i pewnie jeszcze jakiś inny referent).
W ostatnich 15 latach zwiększyło się zatrudnienie o pracownika socjalnego, pedagoga lub psychologa, pielęgniarkę, terapeutę lub innego specjalistę (za komuny nie było stać placówek na wszystkich specjalistów i z reguły był tylko jeden). Komplet \"specjalistów\" to miały tylko duże placówki interwencyjne.
Piszesz o podwyżkach hahahahah. Przecież gdyby było \"po staremu\" to wszyscy zarabiali by i pracowali tyle co nauczyciele

Marcinie prawda jest taka, że jak nie liczyć, to opieka w placówce będzie tańsza niż w rodzinie zastępczej, ale pod warunkiem, że \"kosztem\" będzie utrzymanie dziecka i wynagrodzenie opiekunów. Cała reszta (40% personelu) podnosi tylko koszty. Zabrano wychowawcom kartę nauczyciela (pracują więcej za mniej). Dołożono obowiązków, które kiedyś wykonywał tańszy personel pomocniczy. Sami sobie \"strzeliliście w stopę\". Nikomu niepotrzebne małe centra i specjaliści w każdym domku. Spójrz na wioski dziecięce, tam administracja nie obejmuje 1 czy dwóch budynków... Po co kuchnia skoro wychowawcy gotują, po co sprzataczka skoro sprzatają, po co tylu księgowych, referentów itd... Prywatna firma poprowadzi to połowę taniej i jeszcze da wychowawcom podwyżki...