Najwięcej w pracy nauczyłam się od doświadczonych pracowników, niekoniecznie tych najstarszych stażem. Początki miałam ciekawe. Do Ośrodka trafiam zupełnie przypadkowo. Zaczynałam jako aspirant. Wtedy nie było jeszcze tylu absolwentów z tyt. prac. soc. Wykształcenie zdobyłam w trakcie pracy, nie miałam żadnego przeszkolenia wcześniej. Dzisiaj mam wrażenie, że pracuje się trudniej ze względu na wielość procedur i zawiłości postępowania administracyjnego, niejasne prawodawstwo, sprzeczne orzeczenia jednego kolegium i można tak wyliczać. Na początku mojej pracy wydawało mi się to wszystko prostsze, np. same formularze wywiadu (ktoś jeszcze pamięta?).
Pamiętam, że przychodząc do pracy nie miałam żadnego przygotowania. Uważam, że zdobyta \"wiedza akademicka\" niestety zbyt odbiega od rzeczywistości i praktyki. Nie pomniejszam wartości studiów i teorii, ale najwięcej w pracy dał mi dobry przykład innych i uczenie się od najlepszych.
W naszej gminie nie ma NIKOGO chętnego do tej roboty. W tym roku tylko Kilka podań od studenciakow którzy po nagonkach w mediach wycofali sie rakiem z tego bajora...
Szkoda, że tylko na to słowo zwróciłeś uwagę, Adamie. Czasem tak w życiu bywa, że \"przypadek\" sprawia to lub tamto (albo raczej Siła Wyższa). Potem musiałam już świadomie wybrać, czy chcę pracować w pomocy społecznej. I wybrałam. Cieszę się, że chcę a nie tylko muszę:-)
Akurat w kwestii pytań, natknęłam się ostatnio na taką mądrą sentencję:
Ważne jest by nigdy nie przestać pytać. Ciekawość nie istnieje bez przyczyny. Wystarczy więc, jeśli spróbujemy zrozumieć choć trochę tej tajemnicy każdego dnia. Nigdy nie trać świętej ciekawości. Kto nie potrafi pytać nie potrafi żyć. (Albert Einstein)