Witam,
Mam "klienta" z którym toczę sprawę w Sądzie ze względu na groźby karalne (kierowane do mnie jako pracownika OPS, do poprzednich pracowników też tak się odnosił, ale tym razem mieliśmy dowód - nagranie video). Sąd prowadzi sprawę już 1,5 roku. Gość przychodzi ponownie po pomoc i widać że nie zmienia podejścia.
I wiecie co? Następnym razem mam zamiar odmówić jakiejkolwiek obsługi - z poczucia czystej ludzkiej i pracowniczej godności. Tak po prostu... Nie mam zamiaru wykonywać prostytucji intelektualnej polegającej na tym, że gość będzie nade mną stał, wyzywał od skur... groził mi - a ja będę mu roztaczał wizję jakie to on zasiłki może dostać, albo chodził we dwóch na wywiad po to żeby facet miał kasę na chlanie. To przecież wywrócenie wszelkich zasad elementarnej przyzwoitości. Być może jestem staromodny ale pomoc powinna polegać na tym, że ktoś jest w złej sytuacji = prosi o wsparcie = dostaje je = jest za to wdzięczny (nie mi ale podatnikom). To oczywiście bardzo idealistyczne wyobrażenie, ale pokazuje jak bardzo się wszystko wykoleiło w naszej cywilizacji jeśli mamy do "klienta" chodzić z obstawą żeby mu "pomóc" bo już np. na ofertę pracy zareaguje furią.
Zamierzam więc odmówić wszelkiej obsługi i to niezależnie od kwestii prawnych (niech mi nawet dają upomnienia lub inne kary). Mimo wszystko jestem ciekaw właśnie kwestii prawnych, a że nie mamy w pracy radcy prawnego to pytanie zadaję tu - jak wyglądają kwestie odmowy obsługi klienta w takim przypadku? Wydaje mi się, że nawet sprzedawca w sklepie lub barman może odmówić obsługi klienta w pewnych sytuacjach (znieważania, próby zastraszenia).
Pozdrawiam, piszcie o stosowanych u Was rozwiązaniach.