Jak funkcjonuje poprawność polityczna dokładnie widać na przykładzie sportu, a konkretnie w sprawie faszerowania niektórych biegaczek narciarskich sterydami za oficjalnym przyzwoleniem FIS.
Każdy kto wypowie się krytycznie na ten temat natychmiast poddawany jest mobbingowi. Ostatnio w tej sprawie zabrała Majdić lecz po pierwszej zdecydowanje wypowiedzi w następnych już zaczęła się wycofywać z powodu presji na nią wywieranej.
Niestety nawet część osób w Polsce nie widzi w tym niczego niezdrowego i popiera to chore rozwiązanie. Tymczasem, że jednak Justynka Kowalczyk ma 100% racji świadczy fakt wycofania się Marit Bjoergen z biegu sztafetowego by odzyskać siły po wyczerpującym biegu na 10 km, po którym na mecie żygała. Ładniej było by napisać, że miała torsje ale ja nie jestem poprawny politycznie i piszę, że żygała sterydami. Oczywiście, że sterydy niszczą zdrowie dlatego Norweżka nie startuje przez pełny sezon. Faszerują ją sterydami, jak brojlera i tylko dlatego wygrywa. Musząr obić przerwy, bo gdyby startowałwa przez cały sezon zostałaby kaleką.
Jak to jest, że w skokach narciarskich, w zależności od warunków pogodowych jury albo dodaje skoczkom punkty albo odejmuje, by wyrównać szanse. A w biegach dlaczego Marit Bioergen nie ma odliczanego 20% czasu uzyskanego na mecie? Przecierz sama oświadczyła, że przyjmowanie dopingu pozwala jej na 20% wzrost wydajności fizycznej. Leki działają więc nie tylko leczniczo ale przede wszystkim dają jej przewagę na pozostałymi zawodniczkami, co jest bardzo nieuczciwe.
Jestem za tym aby chorzy ludzie mogli brać czynny udział w życiu społecznym, w tym uczestniczyli w rywalizacji sportowej pod warunkiem, że ich choroba nie będzie im stwarzała nieuczciwej przewagi. Bierzesz sterydy, które zwiększają twoje możliwości o 10% to od twojego wyniku odlicza się na mecie te 10% albo 20% gdy wzrost następuje o 20%.
Justyna Kowalczyk na każdych zawodach wygrywa w uczciwy sposób ze wszytskimi biegaczkami i to z kolosalną przewagą, gdyż z pierwszej czwórki, jako jedyna nie przyjmuje sterydów a więc nie korzysta z niedozwolonego dopingu.
Ale nie ma się czemyu dziwić, że ci tzw. uczciwi europejczycy oszukują na potęgę. Już przed drugą wojną światową Marusarz wygrał konkurs skoków, gdyż skakał zdecydowanie najdalej. Co więc zrobili sędziowie. Usiedli sobie wieczorkiem przy gorzale i orzekli, że zwycięzcą nie ma być Marusarz lecz Norweg. To co się dzieje dzisiaj w sportach zimowych to jest tylko kontynuacja tamtego.
https://sport.onet.pl/zimowe/ms-w-narcia ... omosc.html