Proszę o pomoc, nie chce pieniedzy - Kluby Integracji Społecznej, Spółdzielnie Socjalne

  
Strona 1 z 1    [ Posty: 3 ]

Napisano: 26 sty 2011, 16:19

Szanowni Państwo,
Całe moje życie to jeden wielki koszmar, począwszy od najmłodszych lat, po dzisiejsze czasy gdzie straciłem oszczędności całego życia, straciłem rodzinę, pozbawiono mnie ludzkiej godności, wiem że to nie koniec.
Zwracam się z prośbą o pomoc, nie mam już sił, nie potrafię zupełnie się odnaleźć, ogrom towarzyszących mi problemów kompletnie rujnuje moją psychikę, przeraża mnie moja bezradność, w szczególności upływający nie ubłagalnie czas.
Próbowałem już kilka razy konsultować się z psychologiem, pierwszym razem po za odczuciem utraty 80 zł za wizytę, w zasadzie nic nie uzyskałem w związku z tym jeszcze bardziej poczułem przygnębienie. Kilka dni temu udałem się na wizytę do \"Centrum Pomocy Kryzysowej\" tam spędziłem 2 godz. z wielką trudnością i wewnętrznym oporem opowiadałem o swoich problemach osobie płci przeciwnej.
Pani psycholog po upływie przewidzianego czasu wręczyła mi formularz do wypełnienia, pewnie tylko i wyłącznie w celach statystycznych. Po czym zaproponowała mi abym poszukał ośrodka bliżej swojego miejsca zamieszkania. Wiem że to tylko próba zbycia.
Ciągle zastanawiam się, czy moje zdrowie psychiczne i traumy życiowe począwszy od wczesnego dzieciństwa po dzisiejsze lata, są tak zawiłe i skomplikowane że nawet już specjaliści wolą tego typu przypadków unikać, a może jest wręcz przeciwnie, może problemy są błahe, z którymi na co dzień zmaga się setki ludzi, a to ja jestem upośledzony tępak i nie potrafię sobie z nimi poradzić.
Dlaczego mam wciąż żal do świata, dlaczego zazdroszczę alkoholikom, w różny sposób uzależnionym, a nawet przestępcom. Jakie to proste być alkoholikiem a gdy już człowiek zwalczy ten nałóg zaczyna nowe życie, wręcz staje się w otoczeniu dzielnym bohaterem. Przestępca trafia do więzienia, tam w ramach resocjalizacji ma możliwość kształcenia się, zdobycia zawodu a przede wszystkim święty spokój. Sam zastanawiałem się czy nie popełnić przestępstwa, po to tylko żeby tam trafić, uwolnić się od problemów, od wciąż dopiekającego ojca, każdego ranka słyszę że powinienem już dawno rzucić się z mostu, ciągłe awantury.
Wiem jestem mężczyzną i jako odpowiedzialny facet powinienem wziąć sprawy w swoje ręce, wynająć mieszkanie, itp. ciążące jednak zobowiązania, wysokość zasiłku alimentacyjnego, a także poczucie obowiązku bycia ojcem w kwestii finansowej, nie pozwalają mi na takie ruchy. Jak już znajdę pracę, szybko muszę się pożegnać, albo moja była małżonka umiejętnie zniechęci pracodawce albo komornik zaatakuje, z racji niskiego wykształcenia z reguły są to zatrudnienia na czarno, więc chcąc uniknąć ewentualnych problemów z urzędem skarbowym, lepiej usunąć nie wygodnego pracownika. Co ja mam robić?
Przeglądałem czasem portale społecznościowe, z nadzieją że znajdę podobne problemy. Boże, jak ja zazdroszczę ludziom ich problemów a w szczególności skali, może gdybym był na ich miejscu, jeszcze bardziej bym odczuwał.
Za pewne myśli sam siebie nienawidzę i czuję wstręt, bowiem, zazdroszczę ludziom którzy tracą domy, dobytki życia w różnych kataklizmach. Zazwyczaj dzieje się to na dużych obszarach i nie dotyczy jednostki, natychmiast kierowana jest pomoc, wsparcie ale najważniejsze nie są sami. Zazdroszczę nawet tym co tracą kogoś bliskiego, choć wiem że to największa z możliwych tragedii. Jednak mijają dni, tygodnie, lata w końcu można nauczyć się żyć, zapomnieć. Jak ja mam żyć? Wiedząc że do końca życia spłacał będę długi nie koniecznie swoje, w związku z nimi nie będę mógł się z nikim związać, jak żyć? Będąc uważanym w społeczeństwie za oszusta, złodzieja, malwersanta, ojca zwyrodnialca, byłego męża alkoholika i awanturnika. A wszystko w wyniku spisku mojej byłej żony i wspólnika. Przebywając u rodziców boję się że ich narażę, nie tylko moralnie ale na utratę dobytku. Najlepiej wyprowadzić się. Ale gdzie?
Nie wiem do kąt pójść, gdzie skierować swoje myśli na czym się skupić, kompletnie straciłem kontrolę nad wszystkim nad swoim życiem, jak odzyskać godność, utracony autorytet u syna, jak zacząć przynajmniej byle jak funkcjonować.

Proszę mi jakoś pomóc, nie szukam pomocy finansowej ani materialnej. Nie mam pojęcia co mam robić. Moja była życiowa partnerka, będąc w związku z prawnikiem, chcą mnie i moich rodziców zniszczyć, jestem bezradny w obliczu wymiaru sprawiedliwości (pomimo wręcz katastrofalnej pozycji społecznej zasądzona wysokość zasiłku alimentacyjnego), mam żal że o orzeczeniu sadu decyduje fachowa pomoc, a nie obiektywna ocena sytuacji. Obecnie moja partnerka żąda kolokwialnego odszkodowania a syna chce skierować do ośrodka poprawczego. Mając fachową pomoc obawiam się że uzyska pożądany cel, czego miałem już wcześniej dowody. W oparciu o pomówienia uzyskiwała od sądu co chciała.
Jeszcze raz proszę o pomoc, [email protected]

Robert
~Robert


Napisano: 27 lut 2011, 21:05

weź sie do roboty i nie użalaj sie nad soba syn jak dorosnie to będzie wiedzał w co jest grane nie strać tego nawet jak wyląduje w poprawczaku zawsze możesz go odwidzic i powiedzieć mu że o min pamiętasz. wbrew pozormo dla dzieci nie liczy sie kasa tylko bycie przy nich w warznych momentach życia . Głowa do góry i Do roboty !!!
~pracownik socjalny

Napisano: 27 lut 2011, 22:40

Poszukaj pracy z zamieszkaniem. Dla mężczyzn są takie prace. Pracuj i odkładaj. Nie trać kontaktu z synem .
Planuj i realizuj plany. Idź do biura pośrednictwa pracy. Tam znajdziesz pracę. Jak będzie trzeba to nawet wyjedź do pracy za granicę. Pomyślności.
~życzliwa


  
Strona 1 z 1    [ Posty: 3 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x