Sposoby na rozmowę z klientem przejawiającym opór czy niewidzącym problemu to temat na osobny wątek, swoja drogą, warto założyć. Ja mam swoją koncepcję tylko trudno mi ja teraz w kilka zdań ubrać (pora na kawkę).
Moim zdaniem unikanie tematu problemu nie zawsze wychodzi rodzinie na dobre. Ja w jednym przypadku poszłam tą drogą - częste rozmowy "o pogodzie", tworzenie atmosfery zaufania, wsparcie w załatwianiu spraw bieżących i tak dalej i pozytywne zmiany zaszły, nawet duże ale nijak się się mają do planu pracy i powodów, dla których rodzina została objęta wsparciem

Czyli tak zwane niezamierzone efekty pracy, ja w ogóle jestem mistrzynią chyba w osiąganiu efektów głównie "miękkich"
Mam swój schemat, raczej luźny i elastyczny ale można go ująć z perpektywy kilku pierwszych spotkań tak (choć oczywiście wszystko dopasować należy do kontekstu i reakcji rodziny): Wyjasnienie roli asystenta, poznanie oczekiwań rodziny, ustalenie zasad spotkań, kontaktowania się./ Nawiązanie do problemu - poznanie sposobu postrzegania go przez rodzinę/ Bliższe poznanie rodziny, rozmowa z dziećmi (jakie mają zainteresowania itp) rozpisanie na grafie struktury rodziny, umiejscowienia w najbliższym otoczeniu (tu zaczynam wyjaśniać co i po co robię, dlaczego zadaję takie pytania a nie inne)/ Jeśli rodzina sama nie zgłosiła aktualnych spraw, w których załatwieniu przydałoby się wspaercie, pytam, czy są takowe i pomagam załatwiać/ Rozmowa z dziećmi - pytam, co chciałyby zmienić w domu/rodzinie, zapisuję pomysły/ Proponuję grę planszową - powód w wersji dla rodziców - by dzieci się ze mną oswoiły (co z resztą nie jest niezgodne z prawdą), powód właściwy - relacje między rodzeństwem masz jak na dłoni a jeśli rodzice się skuszą to i między nimi. I dalej zależnie jak się sytuacja potoczy, gdy mam już większość elementów diagnozy, pora przystąpić do konstruowania planu...
Tematem, który zawsze się sprawdza są problemy wychowawcze bo któż z rodziców ich nie ma?