Policja z Krakowa: Sikh, którego historia obiegła świat, kłamie. Było zupełnie inaczej
Sikh Nabjot Sawhney, który w bardzo emocjonalny sposób opisał rzekome pobicie pod klubem w Krakowie, otrzymał wyrazy współczucia od internautów z całego świata oraz przeprosiny ze strony polskiej ambasady. Policja twierdzi jednak, że było zupełnie inaczej.
O sprawie pisaliśmy tutaj: Świat obiega informacja o pobiciu sikha w Krakowie. „Rasizm w Polsce po Auschwitz, niepojęte!. Okazuje się jednak, że wersja Brytyjczyka nie zgadza się z komentarzem policji na ten temat.
Sikh przekonywał w swoim wpisie, że został nazwany terrorystą i pobity przez ochroniarza krakowskiego klubu Shakers. Cios miał być tak potężny, że z głowy spadł mu turban, który znalazł się w kałuży błota. Turban jest dla każdego sikha świętością. Brytyjczyk przekonywał, że atak miał podłoże rasistowskie i to właśnie dlatego nie został wpuszczony do klubu.
Policja twierdzi, że Brytyjczyk nie zgłosił żadnego pobicia. Miał zadzwonić do funkcjonariuszy i poskarżyć się, że odmowa wejścia do klubu, który był pełny, jest niekulturalna. Nie zgłosił, że jest poszkodowany, a chciał tylko przekazać informację. Policja mimo wszystko wysłała na miejsce patrol.
– Nikt nie potwierdził, że Brytyjczyk został uderzony. Zresztą oni sami o tym nie mówili. Nie mówili nic też o rasistowskim zachowaniu ochroniarza. Powtarzali tylko, że są urażeni niewpuszczeniem do klubu – przekazała małopolska policja.
Według policji, sikh został odprowadzony do hotelu, a wszystko przebiegało w sympatycznej atmosferze. Pod budynkiem zrobiono sobie nawet pamiątkowe zdjęcie. Tymczasem Brytyjczyk przekonywał w swoim wpisie, że bał się nawet wejść do wozu policyjnego, bo funkcjonariusze przekazali mu, że obcokrajowcy są w Polsce traktowani „odmiennie”.