a my śpiewamy i nie zamierzamy z tego rezygnować. Wręcz odwrotnie, zdecydowanie będziemy ten zwyczaj kultywować, tym bardziej, że jest to również forma modlitwy. Oczywiście nie za każdym razem postrzegam to w kategorii modlitwy, ale nie zmienia to faktu, że śpiewając kolędy można się modlić.
Właśnie dziś wieczorem, uczyliśmy słów i melodii kolęd naszych niespełna sześcioletnich bliźniaków. Spoko. Łapią całkiem nieźle i, co wżniejsze, bez jakichś strasznych oporów. A córa ma już 9 lat i kilka kolęd już zna.
Ostatnio wpadł mi w ręce jakiś egzemplarz śpiewnika z lat XiX wieku (oryginał - choć nieco przetrzebiony to i tak liczy sobie ok. 400 stron, aż dziw, że takie dziełko przetrwało!).
tak w nawiązaniu do tego śpiewnika...
to jest on w całości poświęcony właśnie kolędom, pastorałkom i obyczajom kolędowania po domach. Bardzo ciekawa rzecz. Byłem zachwycony przypisami, które w nim znalazłem, takie piękne dawne słownictwo.