Witam.chciałabym podzielić się "wrazeniami" po kilkumiesiecznej pracy w ops a raczej wyzalic bo oczywiscie w pracy nie mozna. W ops pracuje od niedawna w zasadzie od ruszenia 500+ i już mam dość. Pracujemy w niewielkiej gminie ale to jest chyba najgorsze bo nie jesteś od jednego ba dwóch nawet trzech rzeczy ale masz być od wszystkiego. Nie można wziąć się i skupić na jednej rzeczy i być z tego dobrym bo nie ma czasu. Jesteśmy we dwie od 500 (400dezyji i ciagle przeliczanki) rodzinnego (tez podobna liczba) i wszystkich dodatkow fa dodatków energ mieszkaniowych stypendiów. Nie wyrabiamy się zostajemy po godzinach czasem chodzimy w weekendy zarabiam trochę powyżej minimalnej. Jestem już zmęczona ciągle myślę o pracy czy ok czy nie zapomniałam o czymś czy dobrze zrobiłam. A jak dostalam sie do pracy po kilku etapach to myslalam ze bedzie tak dobrze budzetowka biuro itp. We wcześniejszej pracy i teraz w sumie też słyszę komplementy ze porządek ze dokladna bo sprawdzam po kilka razy (chociaż to powoduje też ze jestem mniej wydajna wolniejsza) ze szybko lapie itd. Mam nadzieje ze to taki okres
X-XII a potem się uspokoi. Chociaż jak za rok dojdzie jeszcze w tym czasie 500 rodzinne i stypendia fa no i te inne to nie wiem. Widzę że są braki kadrowe a tym samym niektóre rzeczy są spychane na drugi plan i traktowane po macoszemu. Wcześniej były dwie osoby później doszłam ja miało już być ok między czasie jedną osoba się wykruszyla i jesteśmy dalej dwie tylko obowiązków więcej. I jak pomyślę że kolejne sprawozdanie gdzie zupełnie nie wiem co napisać jest do poniedz to myślę tylko o tym że pójdę do kierownika i powiem ze jak sobie chce moze mnie zwolnić ale nie napisałam nic. A jak wy macie?