a ja tam wam zazdroszczę... - Pomoc społeczna (forum ogólne)

  
Strona 1 z 1    [ Posty: 8 ]

Napisano: 23 lis 2014, 22:38

Jestem pracownikiem socjalnym, zawsze tak się przedstawiam gdy rozmawiam z kimś pierwszy raz. Los chciał, że dostałam prace w zupełnie innym dziale, bez szans na zmianę czy awans, bez szans na rozwój, na jakiekolwiek perspektywy związane z pracą socjalna. Nie muszę tez sie specjalnie starać, nie są mi potrzebne studia podyplomowe, nie wysyłają mnie na żadne kreatywne szkolenia, nie zdobywam znajomości, nie mogę powiedzieć " pomogłam dzisiaj komuś" albo, że "warto było się tak starać". Uwielbiam, gdy drzwi naszego biura są otwarte, mogę wtedy poobserwować przechodzących ludzi i jest to niekiedy jedyna okazja do kontaktu z drugim człowiekiem w ciągu całego dnia. Od wielu lat z zazdrością podglądam pracę pracowników socjalnych(problemów oczywiście nie zazdroszczę hihi), od wielu lat śledzę wasze (moje) forum. Swoja sytuacje osobistą, ludziom, którzy mnie nie rozumieja zawsze przedstawiam w następujący sposób: wyobraź sobie ze jesteś nauczycielem i dostajesz prace w dobrej szkole. W tej szkole pracują wspaniali nauczyciele, sa też osoby z którymi studiowałeś a ty dostajesz tam etat - sprzątaczki. Nie twierdze, że gorszy w obecnych realiach wypadałoby sie nawet cieszyć. I tak... wypadasz z obiegu,przestajesz sie liczyć, nie należysz już do grupy o której na studiach wpajali ci ,ze jest uprzywilejowana, że niesie prestiż, że daje misję. Z biegiem lat coraz trudniej ale nadzieja jeszcze sie tli..... Nie narzekajcie proszę albo narzekajcie tylko trochę - to normalne. Po 10 latach od zakończenia studiów stwierdzam,że przeszłam tam swoiste pranie mozgu - szkoła była urabianiem osobowości, nie tylko wpajaniem definicji. Dzieki temu dzisiaj stwierdzenie - jestem pracownikiem socjalnym jest dla mnie tak oczywiste jak to, że jestem kobietą, matką...Życzę wam powodzenia w waszej pracy....w WASZEJ WYJĄTKOWEJ MISJI moi Kochani.
sasanka


Napisano: 23 lis 2014, 22:48

sasanka - ale może masz szansę żeby zmienić pracodawcę?

ja kilka lat siedziałam w dziale świadczeń, ale ponieważ wierciłam dziurę w brzuchu kierownictwu tzn, jak tylko okazja była to się przypominałam - jak tylko etat się zwolnił w terenie - przeniesiono mnie, a na moje miejsce nowego pracownika przyjęto
fiołek

Napisano: 25 lis 2014, 9:31

Fiolku powiedz czy jesteś teraz bardziej zadowolona ze swojej pracy??
sasanka

Napisano: 25 lis 2014, 16:19

praca w biurze jest bardziej przewidywalna, można zaplanować sobie "rozkład jazdy" na dany dzień, tydzień ( oczywiście czasem plan burzy np. przygotowanie odwołania do przekazania do sko ) urlop tak by nikogo nie obciążać
W terenie tak sie nie da. Nie całkiem. I czasem ogrom spraw, mam wrażenie, że mnie przerasta.
Są dni kiedy czuję, że pomagam, ale są dni, że wszystko się sypie i mam wrażenie że jesteśmy po to tylko by spisać wywiad na pomoc pieniężną i odpowiedzieć na tysiące pism z sądu, pcpru, policji, i innych opsów. Trzeba się pilnować by z każdej strony zadbać o wszystko, pomyśleć o wszystkim, spisać tysiąc notatek, wysyłać tysiące pism bo nie daj Bóg coś się w rodzinie złego stanie( np kobieta wybaczy mężowi sadyście, wpuści do domu pomimo zakazu prokuratora a ten ją pobije ) to przyjedzie tv i pójdzie w Polskę - a gdzie był ops???
No i pracownik socjalny w naszym opsie ma większy prestiż niż ten w biurze. Pracownik socjalny w biurze nie ma szans na awans. Tylko teren to umożliwia ( ale to są wytyczne u nas, nie wiem jak w innych opsach ). No i dodatek za teren ( jak na razie jest ), urlop dodatkowy - to plusy.

Podsumowując - czasem jestem - czasem nie jestem zadowolona ze zmiany. Praca w biurze to odpowiedzialność za papiery, rachunki, rozliczenia, przetargi a praca w terenie - za papiery i najważniejsze - za ludzi.
fiołek

Napisano: 25 lis 2014, 16:37

A ja wam nie zazdroszczę. Byłem, zobaczyłem, porobiłem i zmieniłem;)
Adam29

Napisano: 20 lis 2020, 13:07

sasanka pisze:
23 lis 2014, 22:38
Jestem pracownikiem socjalnym, zawsze tak się przedstawiam gdy rozmawiam z kimś pierwszy raz. Los chciał, że dostałam prace w zupełnie innym dziale, bez szans na zmianę czy awans, bez szans na rozwój, na jakiekolwiek perspektywy związane z pracą socjalna. Nie muszę tez sie specjalnie starać, nie są mi potrzebne studia podyplomowe, nie wysyłają mnie na żadne kreatywne szkolenia, nie zdobywam znajomości, nie mogę powiedzieć " pomogłam dzisiaj komuś" albo, że "warto było się tak starać". Uwielbiam, gdy drzwi naszego biura są otwarte, mogę wtedy poobserwować przechodzących ludzi i jest to niekiedy jedyna okazja do kontaktu z drugim człowiekiem w ciągu całego dnia. Od wielu lat z zazdrością podglądam pracę pracowników socjalnych(problemów oczywiście nie zazdroszczę hihi), od wielu lat śledzę wasze (moje) forum. Swoja sytuacje osobistą, ludziom, którzy mnie nie rozumieja zawsze przedstawiam w następujący sposób: wyobraź sobie ze jesteś nauczycielem i dostajesz prace w dobrej szkole. W tej szkole pracują wspaniali nauczyciele, sa też osoby z którymi studiowałeś a ty dostajesz tam etat - sprzątaczki. Nie twierdze, że gorszy w obecnych realiach wypadałoby sie nawet cieszyć. I tak... wypadasz z obiegu,przestajesz sie liczyć, nie należysz już do grupy o której na studiach wpajali ci ,ze jest uprzywilejowana, że niesie prestiż, że daje misję. Z biegiem lat coraz trudniej ale nadzieja jeszcze sie tli..... Nie narzekajcie proszę albo narzekajcie tylko trochę - to normalne. Po 10 latach od zakończenia studiów stwierdzam,że przeszłam tam swoiste pranie mozgu - szkoła była urabianiem osobowości, nie tylko wpajaniem definicji. Dzieki temu dzisiaj stwierdzenie - jestem pracownikiem socjalnym jest dla mnie tak oczywiste jak to, że jestem kobietą, matką...Życzę wam powodzenia w waszej pracy....w WASZEJ WYJĄTKOWEJ MISJI moi Kochani.

Byłam pracownikiem socjalnym. Gdy opowiadałam o swojej pracy ludzie robili dziwne miny. Los chciał, że pracuję teraz w innej branży, awansowałam, rozwinęłam się, nauczyłam się nowych rzeczy potrzebnych w życiu m.in. języków. Staram się i jestem szanowana i doceniana, nie są mi potrzebne bzdurne specjalizacje I i II stopnia, z którymi problem miał kierownik w pracy. Mam nowe znajomości, nie muszę nikogo ratować i rozwiązywać cudzych problemów. Otaczam się ludźmi prawidłowo funkcjonującymi w społeczeństwie, nie mają wszy, dbają o własną higienę, są zdrowi. Od wielu lat współczuję koleżankom, które zostały w ops i powoli tam obumierają.
Swoją sytuację przedstawiam tak: przez 25 lat żyłam w zawodowym bagnie, grzęzłam w nim z dnia na dzień, niepostrzeżenie. W tym bagnie było pełno frustratów, leni, ignorantek, zazdrośnic, wstrętnych ludzi. Sukcesywnie wpajano mi, że jestem nikim. Aż tu nagle dostaję propozycję pracy, w której możesz wykorzystać to, że jesteś pracowita, profesjonalna, kulturalna, empatyczna. I przestajesz przynależeć do tego bagna...
Nareszcie awans, normalne zarobki, koniec z praniem mózgu i strachem.
Jesteś wolna, spokojna, śpisz w nocy. Nie musisz myśleć o cudzych problemach.
Jestem matką, kobietą, pracownikiem.
Życzę wszystkim Wam powodzenia w Waszej nowej pracy.
Ziutka49
Praktykant
Posty: 4
Od: 27 sty 2020, 15:20
Zajmuję się: praca socjalna

Napisano: 20 lis 2020, 17:42

W dzień przed świętem pracowników socjalnych chciałam parę zdań napisać. Uczono nas, że pracownik socjalny to zawód z misją i bardzo ważny. To prawda ale w wielu przypadkach bardzo nie doceniany. Po kilku latach pracy już wiadomo, że bardziej skazany na odpowiedzialność za wszystko, co się źle dzieje w gminie.Jak wchodzisz w środowisko a ktoś sobie nie życzy to słyszysz wyzwiska, straszą Cię Wójtem, radnymi,prokuratorem, tv i czym tylko chcą. Jak się poskarżą to każdy z wcześniej wymienionych będzie Cię przepytywał. Będzie się kierownik tłumaczył i bronił pracownika ale czy zdoła przekonać wszystkich jak klient ma prawo? Czy prokurator wysłuchawszy pracownika uzna rację pracownika? Chciałoby się powiedzieć, że jako funkcjonariusz publiczny jesteś chroniony prawem. Życzę Wam samych sukcesów, zadowolenia codziennie nie tylko od święta, wysokich wynagrodzeń i nagród (finansowych), bo finanse też dla nas są ważne. Też mamy rachunki do opłacenia i rodziny, które potrzebują butów, kurtek, wykupienia leków, nowego laptopa i wielu bardzo przyziemnych potrzeb o które tak zabiegacie, aby mieli Wasi podopieczni a sami czasem dwoicie się i troicie aby starczyło do następnej pensji. Dużo wytrwałości, zdrówka i optymizmu. Dacie radę.
Nowa 12
Praktykant
Posty: 1
Od: 20 lis 2020, 16:35
Zajmuję się: praca socjalna

Napisano: 23 lis 2020, 9:26

Ziutka49 pisze:
20 lis 2020, 13:07
sasanka pisze:
23 lis 2014, 22:38
Jestem pracownikiem socjalnym, zawsze tak się przedstawiam gdy rozmawiam z kimś pierwszy raz. Los chciał, że dostałam prace w zupełnie innym dziale, bez szans na zmianę czy awans, bez szans na rozwój, na jakiekolwiek perspektywy związane z pracą socjalna. Nie muszę tez sie specjalnie starać, nie są mi potrzebne studia podyplomowe, nie wysyłają mnie na żadne kreatywne szkolenia, nie zdobywam znajomości, nie mogę powiedzieć " pomogłam dzisiaj komuś" albo, że "warto było się tak starać". Uwielbiam, gdy drzwi naszego biura są otwarte, mogę wtedy poobserwować przechodzących ludzi i jest to niekiedy jedyna okazja do kontaktu z drugim człowiekiem w ciągu całego dnia. Od wielu lat z zazdrością podglądam pracę pracowników socjalnych(problemów oczywiście nie zazdroszczę hihi), od wielu lat śledzę wasze (moje) forum. Swoja sytuacje osobistą, ludziom, którzy mnie nie rozumieja zawsze przedstawiam w następujący sposób: wyobraź sobie ze jesteś nauczycielem i dostajesz prace w dobrej szkole. W tej szkole pracują wspaniali nauczyciele, sa też osoby z którymi studiowałeś a ty dostajesz tam etat - sprzątaczki. Nie twierdze, że gorszy w obecnych realiach wypadałoby sie nawet cieszyć. I tak... wypadasz z obiegu,przestajesz sie liczyć, nie należysz już do grupy o której na studiach wpajali ci ,ze jest uprzywilejowana, że niesie prestiż, że daje misję. Z biegiem lat coraz trudniej ale nadzieja jeszcze sie tli..... Nie narzekajcie proszę albo narzekajcie tylko trochę - to normalne. Po 10 latach od zakończenia studiów stwierdzam,że przeszłam tam swoiste pranie mozgu - szkoła była urabianiem osobowości, nie tylko wpajaniem definicji. Dzieki temu dzisiaj stwierdzenie - jestem pracownikiem socjalnym jest dla mnie tak oczywiste jak to, że jestem kobietą, matką...Życzę wam powodzenia w waszej pracy....w WASZEJ WYJĄTKOWEJ MISJI moi Kochani.

Byłam pracownikiem socjalnym. Gdy opowiadałam o swojej pracy ludzie robili dziwne miny. Los chciał, że pracuję teraz w innej branży, awansowałam, rozwinęłam się, nauczyłam się nowych rzeczy potrzebnych w życiu m.in. języków. Staram się i jestem szanowana i doceniana, nie są mi potrzebne bzdurne specjalizacje I i II stopnia, z którymi problem miał kierownik w pracy. Mam nowe znajomości, nie muszę nikogo ratować i rozwiązywać cudzych problemów. Otaczam się ludźmi prawidłowo funkcjonującymi w społeczeństwie, nie mają wszy, dbają o własną higienę, są zdrowi. Od wielu lat współczuję koleżankom, które zostały w ops i powoli tam obumierają.
Swoją sytuację przedstawiam tak: przez 25 lat żyłam w zawodowym bagnie, grzęzłam w nim z dnia na dzień, niepostrzeżenie. W tym bagnie było pełno frustratów, leni, ignorantek, zazdrośnic, wstrętnych ludzi. Sukcesywnie wpajano mi, że jestem nikim. Aż tu nagle dostaję propozycję pracy, w której możesz wykorzystać to, że jesteś pracowita, profesjonalna, kulturalna, empatyczna. I przestajesz przynależeć do tego bagna...
Nareszcie awans, normalne zarobki, koniec z praniem mózgu i strachem.
Jesteś wolna, spokojna, śpisz w nocy. Nie musisz myśleć o cudzych problemach.
Jestem matką, kobietą, pracownikiem.
Życzę wszystkim Wam powodzenia w Waszej nowej pracy.


to co teraz robisz??
credka
Praktykant
Posty: 9
Od: 17 kwie 2019, 9:55
Zajmuję się: jestem asystentem rodziny



  
Strona 1 z 1    [ Posty: 8 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x