A inna prawda jest taka, że tak naprawdę nic nie możemy i mamy wszystkich przeciw sobie, z SKO na czele. A poza tym, powiedzmy sobie szczerze, komu się chce ścigać ludzi i kontrolować? Za tę dodatkową pracę nikt nam przecież nie zapłaci. Za wzorową dbałość o finanse gminy na polu walki z oszustami nikt nie powie nawet zwykłego "dziękuję".
Też mam podobną sytuację teraz, że Pani ma zasądzone alimenty na dwoje dzieci ale twierdzi że otrzymuje tylko połowę - na jedno dziecko bo drugie poszło do pracy i mąż przestał na nie płacić. W poprzednim wniosku wpisała pełną kwotę alimentów a już wtedy to drugie dziecko pracowało. Podsumowując: to jest jej oświadczenie i nie powinnam w nie ingerować ale z drugiej strony przed chwilą przyszła kolejna Pani, która sobie przypomniała po kilku latach korzystania z dm że posiada gospodarstwo rolne już od dawna a wcześniej na oświadczeniu pisała, że nie posiada. Ręce opadają.
Obawiam się, że tak by naszą ustawę "naprawili", że miałybyśmy później dwa razy więcej roboty. Bo przecież nie zastosowaliby się do naszych sugestii... Wtedy trzeba by pisać petycję do prezydenta w sprawie veta.
Ta, też bym się bał prosić władzę o naprawienie czegokolwiek, bo jasne jest, że by to zepsuli.
Co do meritum - nie wliczamy nie otrzymanych alimentów, bo nie są przychodem. Jeżeli petent nie chce, żebyśmy wliczali mu zasadzone alimenty (w całości czy części) musi jakoś uprawdopodobnić to, że ich faktycznie nie otrzymuje (np. zaświadczeniem od komornika o bezskutecznym ściągnięciu, przekazem pocztowym na jakąś tam kwotę). Jak nie umie to sorry. Niech do następnego wniosku załatwi papierologię.
Co do Pani zapominalskiej to wznowiłbym postępowanie, doliczył dochód z gospodary i niech zwraca różnicę. Zacznie brać lecytynę przed przyjściem do urzędu.