Alkoholizm w rodzinie - Przemoc w rodzinie, Asystent Rodziny

  
Strona 1 z 1    [ Posty: 6 ]

Napisano: 18 lis 2014, 17:58

Witam,największą trudność sprawia mi praca z rodzinami w których jest problem alkoholowy - w zasadzie nie ma w tych rodzinach współpracy. Jeżeli uda im się poczynić postępy i robią krok do przodu za chwilę są dwa do tyłu.
W takich sytuacjach wszelkie znane mi metody zawodzą- terapia stacjonarna nie przynosi efektu, wizyty u psychologa też, żadne komisje alkoholowe nie robią na nich wrażenia, czasami decydują się na terapię zamkniętą ale w dniu wyjazdu rezygnują. Wobec tego chciałabym poznać Wasze metody pracy z takimi rodzinami - dodam, że jest to alkoholizm wieloletni, utrwalony, na ogół z objawami głębokiego uzależnienia.Proszę o wasze konkretne, sprawdzone metody pracy z takimi ludźmi. Dziękuję, pozdrawiam.
Majka2


Napisano: 20 lis 2014, 13:07

Nie ma żadnych sprawdzonych metod pracy z takimi rodzinami, bo najzwyczajniej praca z nimi jest ciężka i nie przynosi żadnych efektów w większości przypadków. Miałam taką właśnie rodzinę: on pije i bije, ona pije jeszcze więcej niż on, obaj dorośli synowie tez popijają, a córka nieletnia w domu dziecka. I nic nie pomogło ani groźby policją, ani prośby, ani przekonywanie, że szkodzą swojemu zdrowiu, ani uświadamianie, że córki nie odzyskają jak będą dalej tak pić. Deklaracje z ich strony były, ale pili dalej i wszystko mieli gdzieś. Nie ma szans żeby dziecko wróciło do rodziny biologicznej, bo co prawda leczenie przymusowe było zasądzone, ale kobieta stwierdziła, że nikt jej nie zmusi żeby jechała na oddział więc nie pojedzie bo ona nie jest alkoholiczką i jej leczenie nie jest potrzebne. W końcu napisała rezygnację z asystenta i dalej piją bez żadnych przeszkód ani wyrzutów sumienia, a winę za swoją sytuację i odebrane dziecko zrzucają na OPS, policję, pracownika socjalnego, sąd, rząd, niesprzyjające warunki klimatyczne, niskie ciśnienie, urząd skarbowy i globalne ocieplenie, jak słowo daję.
Nie ma żadnych sprawdzonych metod, sama nic nie zrobisz, oni tez muszą chcieć.
Nie wszystkim da się pomóc.
Teegan
Praktykant
Posty: 40
Od: 23 cze 2014, 13:01
Zajmuję się:

Napisano: 21 lis 2014, 11:47

W mojej praktyce wyglada to tak: po pierwsze staram sie skłonić do refleksji - nad życiem w ogóle, własnymi postawami wobec własnych życia, dzieci, rodziny; słucham, staram się następnie "wyłapywać" związki przyczynowo-skutkowe, sprzeczności między przedstawianym obrazem rzeczywistości a obiektywnymi faktami itp. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby klient nie podjął refleksji, szczerej rozmowy. Po drugie - edukacja w zakresie praw i potrzeb dziecka - przy czym staram się, aby to były "zajęcia" na zasadzie aktywności klientów, tylko z niewielkimi elementami wykładu; i znów konfrontacja obrazu praw i potrzeb dzieci, który podczas rozmów tworzą klienci z obiektywna rzeczywistością ich dzieci. Na tym etapie już wiadomo i widzą to klienci, że sytuacja rzeczywista nie jest zgodna nawet z ich obrazem dobra rodziny czyli należy coś zmienić by zacząć kierować swoim życiem, bo w gruncie rzeczy wychodzi wtedy wniosek - moje życie nie wygląda tak, jak bym chciał, nie kieruję nim, nie jestem panem własnego losu (zamiast "to instytucja uważa, że dzieci mają źle i nie wiem czego się czepiają"). I tu dopiero zaczyna się zabawa, bo z braniem życia we własne ręce jest już różnie, złaszcza kiedy występuje uzależnienie, wszystko zaleznie od danej sytuacji, czyli np - test audit z próbami wdrazania wskazówek zawartych na jego końcu (do wydrukowania ze strony parpy), bilans zysków i strat (klasyk), ćwiczenie metod radzenia sobie z napięciem, pomoc w odkrywaniu zainteresowań, pasji (co zamiast picia), pomoc w szukaniu sojuszników mogących byc wsparciem w sytuacji potrzeby napicia się, wykorzystanie arkusza ważenia decyzji w motywowaniu do podejmowania działań, terapii. W sumie chyba nie napisałam nic odkrywczego i domyślam się, że większość asystentów pracuje podobnie. Zgadzam się z Teegan, że nie ma metod sprawdzonych. Każdy wie, że nawet terapia musi natrafić na pewną gotowość do zmiany, rozwoju, żeby była skuteczną.
Lisbeth

Napisano: 08 sty 2015, 22:55

Ponawiam wątek; myślę, że wart jest uwagi. Jak pracujecie z rodzinami z problemem alkoholowym? Jakie metody stosujecie? Jak motywujecie do podjęcia terapii? Pracuję z trzema rodzinami z problemem alkoholowym, do tej pory tylko u jednej (czwartej, wapółpraca zakończona w grudniu) został osiągniety cel główny - trzeźwość. Jak jest u Was?
Lisbeth

Napisano: 12 sty 2015, 16:56

Stosuje podobne metody jak Ty Lisbeth, próbuje przede wszystkim uzmysłowić klientowi że jego picie jest problemem. Tak kieruje rozmową aby zauważył wszystkie te momenty w których picie skomplikowało mu życie. Żeby sam zauważył jakie straty ponosi pijąc. Jednak różnie to bywa, przeważnie jest to długi proces. Największy problem mam jednak z osobami które widzą u siebie problem, wiedzą że są uzależnione podejmują jakieś działania aby wyjść z nałogu i dalej piją. Mam jedną Panią która już trzykrotnie była na leczeniu zamkniętym, kontynuuje terapię ambulatoryjnie, z wszystkich ustaleń się wywiązuje bo obawia się że może stracić prawo do dzieci a mimo to pije. W trakcie rozmów motywujących ją do utrzymania trzeźwości wszystko wie, często mówi do mnie zdaniami terapeuty, sama nie przyznaje się do tego że zapija dopiero"przyłapana na gorącym uczynku" twierdzi że się jednorazowo przydarzyło i na następny dzień jest już u terapeuty po czym - z relacji rodziny - dalej pije. Nie wiem w jaki sposób mam rozmawiać z tą kobietą, w trakcie rozmów potrafi nieźle zamydlać oczy, formalnie z wszystkiego mi się wywiązuje nawet z nawiązką ale tak faktycznie z problemem alkoholowym nie robi nic. Mam wrażenie że na terapie chodzi tylko po to by mieć potwierdzenie dla sądu.
Marti123

Napisano: 14 sty 2015, 10:31

Oczywiście nie zanm sytuacji dokładnie i nie wiem jak funkcjonuje Twoja klientka ale taka myśl mi przychodzi do głowy, jeśli Twoje wrażenie jest słuszne (o działaniach na pokaz :"No o co chodzi, przecież się leczę"). W jakich sytuacjach i kto widzi ją pod wpływem alkoholu? Bo wtedy można zareagować, może dałoby się zaangażować rodzinę by reagowali (wytłumaczyć mechanizmy wspierania uzaleznienia itp; jeśli jest pijana i opiekuje się dziećmi można zawiadomić w tym konkretnym momencie kuratora, policję; jeśli jest drugi, trzeźwy opiekun, można opracować z nim plan działania w takim przypadku). Jak widać w standardowym działaniu asystenta mogą się kryć różne pułapki; "Co mogę zrobić, by zatrzymać dzieci?" - mówimy "dziećmi powinien opiekować sie trzeźwy rodzic, pomóc w tym może terapia"; no to idzie na terapię, a ta nie pomaga. . . Noi właśnie, co wtedy?
Na jednym ze szkoleń poruszaliśmy temat skuteczności "przymuszania", czyli np wysyłania przez sąd klienta na terapię. Ja do tego czasu sądziłam, że nie ma to większego sensu, bo motywacja jest właśnie taka : "jak będę chodził, nie stracę dzieci" zamiast "jeśli zachowam trzeźwość, będę potrafił właściwie opiekować się/wychowywać dzieci. Ale psycholog wytłumaczył to w ten sposób, że uczestnicząc, nawet biernie, w spotkaniach, jest większe prawdopodobieństwo, że pobudzona zostanie motywacja do zmiany, że oddziaływania "natrafią" na gotowość klienta i że miał przypadki, kiedy dopiero po którymś tam razie (którejś z kolei podjętej terapii bądź na którymś tam spotkaniu) klient podejmował refleksję, że może rzeczywiście warto ;)
Chociaż oczywiście pamiętać należy, że w oczekiwaniu na objawienie się owej gotowości najważniejsze jest dobro/bezpieczeństwo dzieci.
Lisbeth



  
Strona 1 z 1    [ Posty: 6 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x