Już sam wegetarianizm jest ideologią, ma ściłsy zwiazek z religią, więc stwierdzenie " nie lubi być szufladkowana ideologicznie", jest nieporozumieniem. Nigdy też nie stawia się pod rozstrzygnięcie tezy, " zabijanie ludzi jest zdecydowanie gorsze od zabijania zwierząt...". Nie ulega żadnej wątpliwości bowiem, że życie ludzkie jest najwiekszą wartością. Tylko te dwa argumenty bardzo obniżają wartość artykułu i stawiają pod znak zapytania, wiarygodność postawy " bohaterki" artykułu.
Nie mniej problem podjęty w artykule może wydać się ciekawy i interesujący dla innych...
Moje zdziwienie ale i wyrazy uznania dla "Gościa", który zwrócił uwagę na takie czasopismo jak Arteon i temat. Na forum to rzadkość.
Zapewne uznanie opadnie gdy dowiesz się, że gość w pełni podziela poglądy bohaterki artykułu. Zwraca bowiem ona uwagę na zakłamanie aktywistek z nurtu "vega" + "femi" + "eko" = "lewactwo", które jednym półgębkiem rozpaczają nad cierpieniem zwierząt a drugim nawołują do mordowania nienarodzonych dzieci. Swoje wrażliwe inaczej sumienia znieczulają dawką narkotycznej lewackiej propagandy, jakoby dziecko w fazie płodowej było martwe czy też inaczej to formułując nie było człowiekiem.
Generalnie chce mi się śmiać z wegetarian, bo faktem jest, że chcąc nie chcąc tylko oddychając pożerają na śniadanie miliony żywych istot.
Podtrzymuję swoją opinię co do uznania, mam powody. Jeśli ktoś sięga do źródła takiego jak choćby czasopismo w/w, to znaczy, że warto z nim rozmawiać, jest ciekawy intelektualnie,( administrator Heiland niech bierze przykład).
Zaznaczyłam, że problem zaakcentowany w artykule może być ciekawy. Mnie niespójność w poglądach " bohaterki" przeszkadza. Ale to wszystko.
"vega" + "femi" + "eko=lewactwo,pisze Gość. Fajna kombinacja wniosków. Zjawisko feministek nie jest wbrew pozorom skomplikowane moim zdaniem. Pierwsza połowa pań to sfrustrowane " siłaczki feministyczne", osadzone w kryzysie osobistych problemów i wartości. Są niebezpieczne, ponieważ swoimi czynami, takimi jak aborcja, swoją postawą wpływają na inne. Bardzo często to osoby życia publicznego itd.
Druga połowa to typowe prowincjonalne gęsi, które o idologii feminizmu nie wiedzą nic, nie wiedzą po co, ani z czym to się kiedyś jadło, nie mają potrzeby egzekwować, bronić. Przystają na to bo fajnie brzmi. Ich aktywność na rzecz feminizmu przejawia się w tym,że od czasu do czasu spotkają się na kawie i co najwyżej skrzykną ( na znak solidarności),że przez tydzień nie będą spać ze swoim facetem i depilować nóg.