Jeden z wielkich poratli internerowych zamieścił artykuł na temat obrazy prezydenta. Oczywiście artykuł skierowany w zamyśle przeciwko śp. L. Kaczyńskiemu, bo choć nie żyje to zwolennicy \"miłości\" nadal chcą \"kochać\". Ta \"miłość\" to nekrofilia ale niech tam. Przy okazji, niechcący a może chcący, autor zamieścił wykaz kto został ukarany i za obrazę, którego prezydenta. I czarno na białym widać, że tym którzy obrażali śp. L. Kaczyńskiego, zawsze uchodziło to na sucho. Każdy pewnie pamieta ten medialny klangor, jaki ten Kaczyński straszny i nielitościwy. Tymczasem \"łagodny\" okazał się w rzeczywistości nieprzejednanym drakonem. Kto obraził Olka nie mógł w żaden sposób liczyć na wyrozumiałość sądu. Więc dlaczego opinia publiczna jest przekonana, że to za obrazę śp. Lecha Kaczyńskiego sądy niemiłosiernie karały. Ano dlatego, że takie wrażenie zostało wpojone społeczeństwu przez media. Nie pierwszy to raz, gdy okazuje się, że media okłamują społeczeństwo z całą bezczelnością, celowo zakłamując wizerunek śp. L. Kaczyńskiego i PiS-u. Ale żeby nie być gołosłownym przytaczam fragment tego artykułu:
\"...Dotychczas zapadło kilka wyroków o znieważenie prezydenta. I tak Sąd Rejonowy w Gdańsku na grzywnę skazał w 2002 roku Wojciecha Cejrowskiego, którego uznano za winnego lżenia prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. W 2002 r. sąd Gdańsku skazał na grzywnę Andrzeja Leppera za znieważenie Kwaśniewskiego słowami, że jest \"największym nierobem w Polsce\". W 2007 r. warszawska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie artykułu w niemieckim \"Die Tageszeitung\", gdzie porównano prezydenta L. Kaczyńskiego do kartofla. Śledztwa umarzano też po kontrowersyjnych wypowiedziach posła PO Janusza Palikota.
Najgłośniejsza tego rodzaju sprawa dotyczyła Huberta H., bezdomnego z Dworca Centralnego w Warszawie, który pijany w obecności zatrzymujących go policjantów, wulgarnie wyraził się o prezydencie i ówczesnym premierze. W 2006 r. Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył proces w tej sprawie, uznając, że czyn zarzucony Hubertowi H. miał znikomą szkodliwość społeczną, bo \"nietrzeźwa osoba nie mogła realnie i dotkliwie naruszyć powagi i godności urzędu Prezydenta RP w taki sposób, aby jej postępek należało uznać za czyn społecznie niebezpieczny - nawet jeśli posłużyła się ostrym i wulgarnym słownictwem\". ...\"
Nic nam innego nie pozostaje, jak napić się i ubliżać prezydentowi Komorowskiemu. Po pijaku wolno? No nie, na powżanie odradzam. Bo na sucho może ujść tylko zwolennikom \"miłości\", \"pojednainia\" i\"nie dzielenia Polaków\". I życzę wszystkim życia w błogim przekonaniu, że to PiS chciał nam zafundować państwo policyjne. Dopóki więc PiS nie wróci do władzy wszyscy mogą bezkarnie ubliżać prezydentowi RP, pod warunkiem, że będzie to śp. L. Kaczyński. Od pozostałych wara.