Cholera jasna, no i nie poszedłem w "czarnym poniedziałku", a miałem tyle szczerej chęci. Sąsiadka zagadała do mnie w niedzielę "idzie pan na "czarny poniedziałek". Se myśle, cholera nie wiem co jest, więc pytam a ona tylko mi krzyknęła, że to chodzi o te dzieci co z gwałtu. Myślę se, no nareszcie ktoś chce żeby te gwałciciele szły do pierdla na dożywocie a nie dwa latka i po wyjściu zaraz nowy gwałcik. A może przywrócą karę śmierci dla gwałcicieli, może chociaż jaja im będą obcinać. Ja ci przychodzę w poniedziałek na plac a tu zamiast kary śmierci za gwałt dla gwałciciela stado ubranych na czarno starych bab domaga się kary śmierci dla dziecka z gwałtu. Pytam więc nieśmiało: szanowne panie a co z gwałcicielem? A one mi na to: jak to co? Nic? Czy gwałciciel to nasz brzuch?
No więc myśle se, ja w tym cyrku brać udziału nie zamierzam. Jeśli bowiem gwałcicielowi nie można odebrać życia z powodów humanitarnych ale można je odebrać z tych samych powodów tj. humanitarnych niczemu niewinnemu dziecku to ja już nic nie rozumiem.
Ale jedno hasło to mi się nawet spodobało "mój brzuch moja sprawa". Taki dowcip mi przyszedł do głowy: przychodzi czarny poniedziałek do ginekologa a ten mówi: twój brzuch twoja sprawa, usuwaj sama.