Dlaczego niczego z życia nie uczą w placówkach ?

Wybrane tematy:
socjoterapia Opieka prawna nad małoletnią wychowanką w ciąży Zwolnienie dziecka z placówki opiekuńczo- wychowawczej urlopowanie wszystkich wychowanków z placówki... Alimenty ponowne umieszczenie w POW odpłatność za pobyt pensjonariusza w ZOL
mmariusz

Re: Dlaczego niczego z życia nie uczą w placówkach ?

Post autor: mmariusz »

ogólnie jest dobrze, może ministerstwo robi badania, ale nie robi nic żeby statystyki ( o ile sa ) niezadowalające zmienić.
Od dawna struktury pomocy społecznej (DPS, SDS) przewidują takie formy jak terapia zajęciową, warsztaty zajęciowe. W POW takich inicjatyw się nie przewiduje, i widać , że ministerstwo nie dostrzega potrzeby , aby takie formy miały działać w domu dziecka.Musiałyby powstać regulacje prawne dotyczące sposobu funkcjonowania tych form
nie ma wiec sensu ubolewać ze dzieci w placówce czegoś nie uczą.
Pilotów myśliwców tez pewnie nie uczą rozbrajać min, ani kierować okrętem wojennym.
marcin75

Re: Dlaczego niczego z życia nie uczą w placówkach ?

Post autor: marcin75 »

Witam.
Nie do końca zgadzam się z Twoją wypowiedzią. Ja nie potrzebuje regulacji prawnych aby u siebie wprowadzać treningi umiejętności społecznych, kulinarne, budżetowe itp. Jak się zechce to naprawdę można dużo, tylko trzeba chcieć. Wykorzystanie narzędzi z programu Nawigator Zdobywców Przyszłości też nie wymaga wiele zachodu. Zachęcam wszystkich do aktywności i nie oczekiwania aż Państwo wskaże jak uczyć dziecko przechodzić przez pasy lub posługiwać się zmywakiem.
mmariusz

Re: Dlaczego niczego z życia nie uczą w placówkach ?

Post autor: mmariusz »

marcinie. tak , wiem , znam to...... Bez regulacji prawnych można uczyć jeździć rowerem, obrać jabłko ze skórki, pomalować ścianę, nauczyć pływać na niestrzeżonym kąpielisku, a wszystko to z miłości do młodego człowieka i troski o jego przyszłość. Można nawet powiedzieć, ze to działalność prekursorska pod którą jeszcze nie stworzono podwalin prawnych .
Dobry człowieku, że tak Cie nazwę- jeśli pozwolisz....twoja postawa jest jak najbardziej godna uznania. Ja również dostarczam dzieciom wiedzy, często takiej, ( tej pozytywnej) której nie przekażą inni wychowawcy.....
Nie zmienia to jednak mojej oceny , iz jest to na zasadzie jak się da , i ile się da, bez weryfikowania na ile się nauczył, czy sie nauczył, i co gorsza, czy nauczył się z błędami
Problem polega tylko na tym, że nic ( ani dobrego, ani negatywnego) się nie stanie, jeśli tak ja oraz ty i inni tejże wiedzy nie przekażemy. Jeśli zaniechamy swoich inicjatyw. Nic się nie stanie, bo nikt tego nie sprawdzi, często o myśli się nie otrze żeby sprawdzić.
na lekcji matematyki tez sa wprowadzane elementy z lekcji j. polskiego .......i nawet tym matematycy się pochwalą, a brak kwalifikacji zawodowych do nauki j. polskiego nie stoi ku temu na przeszkodzie. Tylko, czy ktoś od nich tego oczekuje ( w sensie: czy mają taka powinność, obowiązek), czy ktoś to ocenia,
marcin75 pisze:Zachęcam wszystkich do aktywności i nie oczekiwania aż Państwo wskaże jak uczyć dziecko przechodzić przez pasy
A ten przykład jest sformalizowany, ma swoje regulacje prawne. Klasa IV szkoły podstawowej, przedmiot technika. Podobnie możesz nauczać matematyki, historii i obróbki blacharskiej. Nic się jednak nie stanie jeśli tego nie zrobisz, nikt nie sprawdzi jak nauczyłeś, . I nikt formalnie tego od ciebie nie oczekuje. Nie musisz dawać. A nie musisz dlatego, ze zdaniem ustawodawcy nie jest to potrzebna temu , komu chcesz dać - dzieciakom.
marcin75

Re: Dlaczego niczego z życia nie uczą w placówkach ?

Post autor: marcin75 »

Witam. Kolego nie gorzkniej nam. Jeżeli w naszej pracy będziemy wychodzić z założenia, że nikt tego nie sprawdzi to nie muszę tego robić to faktycznie mamy bardzo "popolupo". Nikt nie powinien pracować z dzieckiem, kto tego nie chce. Bardzo mądra osoba z wieloletnim doświadczeniem, którą darzę wielkim szacunkiem i sympatią powiedziała mi kiedyś. Jak masz wątpliwość, co zrobić, jak postąpić to spójrz na dziecko, którym się opiekujesz tak jakby było ono twoim własnym, "prywatnym". Bardzo pomaga. Zaś mój bardzo dobry kolega kiedyś stwierdził, że nie ma na tym świecie rury, której nie można by odetkać. Jeden z moich starszych stażem wychowawców w rozmowie z dzieciakami, zaczepiony "Czego Pan się czepia i ode mnie wymaga?" odpowiedział spokojnie - tego samego, czego od moich już teraz dorosłych synów, których wychowałem na dobrych ludzi. Głowa do góry. Róbmy swoje i tyle.
mmariusz

Re: Dlaczego niczego z życia nie uczą w placówkach ?

Post autor: mmariusz »

Marcinie, Twoja postawa, jak również 100, 300 innych osób pracujących podobnie nie gwarantuje takiego standardu, po prostu nie gwarantuje standardu innym dzieciom w pow.
Można zatem powiedzieć ze dzieci w pow nie mają równych szans. O to chodzi. :D
Gość

Re: Dlaczego niczego z życia nie uczą w placówkach ?

Post autor: Gość »

mmariusz pisze:ogólnie jest dobrze, może ministerstwo robi badania, ale nie robi nic żeby statystyki ( o ile sa ) niezadowalające zmienić.
Od dawna struktury pomocy społecznej (DPS, SDS) przewidują takie formy jak terapia zajęciową, warsztaty zajęciowe. W POW takich inicjatyw się nie przewiduje, i widać , że ministerstwo nie dostrzega potrzeby , aby takie formy miały działać w domu dziecka.Musiałyby powstać regulacje prawne dotyczące sposobu funkcjonowania tych form
nie ma wiec sensu ubolewać ze dzieci w placówce czegoś nie uczą.
Pilotów myśliwców tez pewnie nie uczą rozbrajać min, ani kierować okrętem wojennym.
A ILU WYCHOWANKÓW POW ZOSTAJE PILOTAMI??
Mowa o podstawowych umiejętnościach życia codziennego takich, z którymi wychowankowie borykają się na co dzień. Wszyscy znamy wielkość wsparcia finansowego jakie dostają i znamy realia życia. Zgadzam się z tymi co uważają, że powinni uczyć się życia za 500 zł, przecież więcej nie dostaną a niewielu z nich będzie miało szanse na dorobienie. Każdemu z wychowanków życzę aby został krezusem finansowym. Ale nim krezusem zostanie musi umieć zwyczajnie żyć. Masz racje, że ministerstwo tego nie widzi. Więc może czas właśnie to pokazać!
Gość

Re: Dlaczego niczego z życia nie uczą w placówkach ?

Post autor: Gość »

etatysta pisze:
Fikus pisze:WY NIE MACIE POJĘCIA JAK JEST W DOMACH DZIECKA :shock: ! ! ! ! ! !
Nie wiem po co się więc zastanawiacie, jak się nie znacie :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: I znowu okazuje się, że najmądrzejsi są ci, którzy nigdy nie widzieli domu dziecka nawet z bliska. :lol: :lol: :lol: :lol: Oni najlepiej wiedzą jak jest. :twisted:
Moim zdaniem problemem jest niewydolna i niekompetentna pomoc społeczna, która próbuje obarczyć domy dziecka swoimi błędami. To przez niekompetentne działania na poziomie pomocy rodzinie dzieci trafiają do domów dziecka i przez brak odpowiedniego wsparcia po opuszczeniu placówek wychowankowie mają trudności z usamodzielnieniem. Wsparcie dziecka po opuszczeniu placówki kończy się na daniu jałmużny (500 zł). "Opluwanie" domów dziecka przez jakiegoś absolwenta pracy socjalnej (który sam nie wie co należy do jego obowiązków) jest co najmniej żenujące. Razi mnie ten bezkrytycyzm, ignorancja i samozadowolenie.
Fikus pisze:To prawda więc dzieci w placówkach tym bardziej powinny być uczone raczenia sobie, dokładnie jak ktoś wyżej napisał JAK PRZEŻYĆ ZA 500 ZŁ.
Co za hipokryzja! Jaki brak empatii! Życzę ci, żebyś musiał/a żyć za tyle bez domu i rodziny! Jak normalnemu człowiekowi może przyjść do głowy by uczyć dzieci życia za kwotę poniżej minimum egzystencji!!!
Wiesz co piszesz?
Gość

Re: Dlaczego niczego z życia nie uczą w placówkach ?

Post autor: Gość »

etatysta pisze:wiem
więc to wtórny analfabetyzm
mmariusz

Re: Dlaczego niczego z życia nie uczą w placówkach ?

Post autor: mmariusz »

gościu, nic sie tobie nie podoba ?
Może jesteś z tych wychowawców którzy prowadza z dziećmi zajęcia wyrównawcze......

500:30=16, 60

16,60 zł/ na dzień :lol: To 500 zł to pomoc, wsparcie. Nie finalny cel.
to może uczyć jak żyć za darmo.
Gość pisze:Zgadzam się z tymi co uważają, że powinni uczyć się życia za 500 zł,
To wystąp z inicjatywą ustawodawczą - max koszt przeznaczony na wychowanka 500 zł / [16 zł na dzień}
ODPOWIEDZ