"Zygmunt Miernik, który rzucił tortem w sędzię prowadzącą sprawę Czesława Kiszczaka trafił do aresztu w Wojkowicach. Ma tam spędzić dziesięć miesięcy. To kara za „znieważenie funkcjonariusza publicznego oraz naruszenie jego nietykalności cielesnej w czasie pełnienia obowiązków”. Sędzia Agnieszka Komorowicz z Sądu Okręgowego w Warszawie uzasadniając wyrok stwierdziła, że „oskarżony musi sobie wreszcie uświadomić, że popełnianie przestępstw nie popłaca i takie zachowanie musi spotkać się z adekwatną reakcja prawnokarną”. 2 sierpnia Miernik stawił się w Zakładzie Karnym w Wojkowicach w województwie śląskim. ..."
Ja rozumiem, że czyn Miernika należy potępić, bo nie można samemu wymierzać sprawiedliwości. Ale jakże żałosne jest uzasadnienie sądu: "... oskarżony musi sobie wreszcie uświadomić, że popełnianie przestępstw nie popłaca ... ". Przecież pani sędzia po raz kolejny opluła ofiary zbrodniarzy komunistycznych. W czasach PO szło się do więzienia za batonika albo tort. Ale żaden zbrodniarz komunistyczny nie został nawet osądzony a co dopiero mówić, że otrzymał należną i sprawiedliwą karę za popełnione zbrodnie. Mało tego chowano ich z honorami i w Alei zasłużonych.
Pani sędzio Kiszczak, Jaruzelski i cała ubecja śmieją się z pani uzasadnienia, bo oni są nadal beneficjentami swoich zbrodni i bardzo się im opłacało i nadal jeszcze opłaca to, że te zbrodnie popełniali.