Witam. Mam pewne kłopoty z Matką. Od paru lat zaczęła tracić powoli kontrolę nad emocjami. Zaczęło się od małych kłótni z powodu z drobnostek jak nie umycia rąk (Mimo, że je umyłem, lecz nie mydłem), nie pobierania filmu na czas, niewydrukowania czegoś na czas itp. Normalnie nie byłoby wielkiego kłopotu z tym, lecz z wraz czasem dość często zaczęła nazywać mnie ś*iń, chorych, deb*lów. Wcale nie ma dla mnie czasu, a jak coś ważnego chce jej powiedzieć to krzyczy. Czasami jak ogląda telewizje i pyta się mnie czegoś to jak odpowiadam to krzyczy w stylu \"Nie odzywaj się teraz g*oju\"(Jak ogląda to nic nie można powiedzieć). Najgorsze jest to, że tak raz na miesiąc z pewnych powodu prosi mnie o zrobienie czegoś czego nie chce zrobić, to najpierw zaczyna narzucać swoją wolę(Proszenie zaczyna być żądaniem, mimo tego, że mówi inaczej).
Wraz czasem zaczyna mocniej przeklinać i wyzywać by bolało a potem zaczyna pchać, niszczyć moje rzeczy i wyłączać sprzęt(najczęściej komputer, który dość często używam do uczenia się programowania). Często prowokuje szarpaniny, a po pewnym czasie sama zaczyna szarpać swoimi pazurami. Po kłótni przez parę dni zachowuje się jakby to była moja wina i wspomina mi \"jakie krzywdy jej robię i że jestem draniem\", \"nigdy nie będę miał dziewczyny i jak będę miał to sama jej powie jaki jestem\", \"obyś miał gorsze życie ode mnie\" oraz moje \"ulubione\" \"tyle się poświęciłam dla ciebie, a tak mi dziękujesz\"(Niestety, o ile mam co podziękować i jestem wdzięczny za to co zrobiła dla mnie kiedyś, ale teraz jest zupełnie inną osobą, która nie kwiknie palca w sprawach emocjonalnych). Mówi mi też, bym coś zrobił dla niej, jakby nie zwracała uwagi na to co jej zachowanie wywołuje wokół jej.
Również mówi swoim koleżankom z pracy \"swoją wersje\" wydarzeń i przekonała je, że to ja jestem nie dobry. (Próbowałem jednej powiedzieć, że to moja mama powoduje te całe kłótnie, ale mówi, że powinienem nie ważne co, słuchać się jej i nie powinienem do niej skakać). Próbowałem znaleźć pomocy u psychologa, ale za wiele nie pomogło, nawet jak 2 razy poszedłem z mamą i widzę po sobie, że mój stan psychiczny jest coraz gorszy do tego stopnia, że nauczycielka oraz znajomi zauważyli, że jest coś nie tak.
Mam już dosyć. Z każdym miesiącem coraz częściej zaczyna się kłócić, uczę się oraz teraz mam praktyki. Nie mogę zdobyć pracy, która by pozwoliła mi zdobyć mieszkanie oraz wyżywić się (+ rachunki, telefon, chemia, podstawowy komputer + internet do nauki oraz programowania oraz ciuchy raz na jakiś czas). Używa moich zasiłków pielęgnacyjnych oraz alimentów od mobsu i mówi, że nic nie daję jej. Nie znam też się na sprawach urzędowych, ledwo co mogę gotować, nie uczyła mnie prać oraz prasować.
Proszę was o pomoc, gdyż chce ją opuścić, lecz nie wiem jak. Niestety na mieszkanie komunalne nie mam co liczyć, a mieszkanie gdzie mieszkam z mamą należy do matki, więc też nie ma szans na to by to mieszkanie mieć dla siebie. Myślę, by pójść radą kolegi, by zrobić rozmowę z prawnikiem, ale nie wiem jak to wyjdzie.