Napisano: 10 kwie 2016, 14:08
Czy przypadkiem rodzice Żakowskiego nie należeli do grona tych osób, które w czasach PRL zakazywały zadawania pytań o zbrodnie sowietów w Katyniu? Tego nie wiem, ale wszak ktoś tego człowieka tak wychował:
"W TVN24 - stacji, która zasłynęła propagowaniem kłamstw na temat Smoleńska - nic się nie zmienia. Dziś w Loży Prasowej jedynie Kamila Baranowska z "Do rzeczy" broniła prawa do zadawania pytań o Smoleńsk, choć i tak odcinała się od Antoniego Macierewicza. Ta defensywna postawa nic nie dała - inni dziennikarze, szczególnie Jacek Żakowski, i tak ją zaatakowali.
Gośćmi prowadzącej program byli Tomasz Skory z RMF FM, Renata Grochal z "Gazety Wyborczej", Jacek Żakowski i Kamila Baranowska z "Do rzeczy". Ta ostatnia wyraźnie przeszkadzała reszcie dziennikarzy w propagowaniu wygodnej dla Rosjan wersji katastrofy smoleńskiej.
Baranowska kilkakrotnie mówiła, że nie zgadza się ze wszystkim, co mówi Antoni Macierewicz, i że czasem obecny szef MON przesadza, ale niewiele jej to pomogło. Tomasz Skory żądał dowodów na zamach, Renata Grochal mówiła o "teoriach spiskowych", a Jacek Żakowski powiedział wręcz, że... niektórych pytań o Smoleńsk zadawać nie można. Na pytanie Baranowskiej, o jakie pytania chodzi, Żakowski zasugerował, że wątpienie w wersję komisji Millera to jak podważanie faktu krążenia Ziemi wokół Słońca albo negowanie lądowania Amerykanów na Księżycu.
Ale na tym kuriozalne wypowiedzi Żakowskiego się nie skończyły. Publicysta powiedział, że "fachowcy" z komisji Millera powinni pozywać w trybie cywilnym - "o ogromne odszkodowania" - tych, którzy podają w wątpliwość prawdziwość tez zawartych w raporcie Millera."