west pisze:Ja chcę dostawać miesięcznie 1000 zł. Czemu ma mieć je ktoś, kto w ogóle w życiu się nie starał, a ja co tyle lat włóczyłem się po świecie w poszukiwaniu chleba nie dostanę?
Bredzisz o posbalcerowiczowskich szkołach, a neoliberalne pierdololo wręczy wylewa się z twoich postów. Sprawiedliwy system polega na tym, żeby pomagać tym którym się nie udało, bo mają jakiś deficyt, żeby ich dzieci nie podzieliły losu rodziców, dlatego największe nakłady kieruje się na dół, a nie do tych którzy sobie radzą. Ci którzy pracują powinni utrzymać się ze swoich sprawiedliwych wynagrodzeń, a pomoc państwa w związku z tym olewać jako zupełnie niepotrzebną. Bo to co zarobią powinno im wystarczyć na to co potrzebne i zostać na zbytki i odłożenie na starość. U nas problemem są patologicznie niskie wynagrodzenia, a nie to, że państwo mniej pomaga tym pracującym. We wszystkich rankingacj jesteśmy w czarnej dupie na samym końcu stawki. Niedługo przegoni nas nawet Albania. Nie wysokość świadczenia jest tu problemem - bo 200 czy 300zł to jest świadczenie żenująco niskie, tylko tak jak wcześniej napisał Tom - nieprzystające do tego skandalicznie niskie zarobki osób faktycznie pracujących. Gdyby normalna statystyczna pensja była w granicach 2,5 tysia na rękę, a osoby wykształcone na stanowiskach które wymagają odpowiedzialności wyciągało średnią krajową, a do tego dla każdego byłyby darmowe żłobki, przedszkola, tanie mieszkania komunalne to nikt przy zdrowych zmysłach nie zamieniłby tego na wsparcie państwa o połowę niższe. I wtedy by rosła dzietność, bo do reprodukcji potrzeba nie tyle pieniędzy co przede wszystkim życiowej stabilizacji - 35 letnia pętla na szyję w postaci kredytu mieszkaniowego i niestabilne zatrudnienie na śmieciówce za 1200, bez ubezpieczenia zdrowotnego i prawa do urlopu nie zachęca do zakładania rodziny i rodzenia dzieci, a wręcz od tego odstrasza. Program 500+ to jest w miarę sensowne rozwiązanie, ale sam w sobie niewiele zmieni i nie jestem przekonany czy powinien być wprowadzany jako pierwszy - najpierw wypadałoby zadbać o te żłobki, przedszkola, mieszkania, stabilne zatrudnienie i godziwe zarobki, a dopiero kiedy ściągalność podatków będzie normalna, zus w miarę zbilansowany można robić kosztowne prezenty - ale może ja po prostu patrzę na to ze zbyt wąskiej perspektywy.
Walka z wiatrakami since 1998.