135 tysięcy złotych - tyle nierzadko kosztuje samochód, a w Mysłowicach wystarczyło na... szpital! Kupującym, który być może zrobił interes życia, okazała się spółka związana z radnymi Platformy Obywatelskiej. Teraz Centralne Biuro Antykorupcyjne sprawdza, czy jednak nie był to szwindel.
O przeprowadzeniu zaskakującej transakcji poinformowali kilka dni temu posłowie Prawa i Sprawiedliwości.
- Dwóch członków PO, dwoje radnych stało się właścicielami szpitala w Mysłowicach za 135 tys. zł - mówiła posłanka Anna Zalewska podczas debaty nad odwołaniem Bartosza Arłukowicza. Zaznaczyła, że szpital jest wart 4,5 mln zł, ma podpisany kontrakt Z NFZ na 7 mln zł.
Wówczas premier Donald Tusk oburzył się, że kwota jest znacznie wyższa, bo kupujący, czyli Mysłowickie Konsorcjum Medyczne będzie musiało spłacić również długi i zainwestować w sprzęt.
To co jednak wydaje się normalne Tuskowi, brzydko pachnie funkcjonariuszom Centralnego Biura Antykorupcyjnego, którzy właśnie rozpoczęli kontrolę. Wprawdzie rzecznik CBA Jacek Dobrzyński zapewnia, że nie można mówić (jeszcze) o jakimkolwiek przestępstwie, ale im tak tania sprzedaż szpitala wydaje się co najmniej zastanawiająca. Dlatego zażądali od urzędników w Mysłowicach dokumentacji.
Sposób prywatyzacji mysłowickiego szpitala zaniepokoił także Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy.