Napisano: 17 kwie 2009, 11:02
Może ja wtrącę swoje trzy grosze. I wytrzymam Wasz obraźliwe \" trzeba było się uczyć i pracować\"
Jestem osobą niepełnosprawną. Prawa do renty nie dostałam, ponieważ w ostatnim dziesięcioleciu nie miałam przepracowanych pięciu lat. Z tym, że w tym czasie wychowałam dwoje dzieci. Czas trwania urlopu wychowawczego dzieli się na 3. Czyli trzy lata urlopu, to jeden rok dla ZUSu. Poza tym jedno z dzieci nie nadawało się do przedszkola, czyli przez trzy lata opiekowałam się nim, dostawał na niego zasiłek pielęgnacyjny. W ten sposób z dziesięciu lat odpadło mi siedem. I nikogo nie obchodziło, że wcześniej przepracowałam ileś tam lat.
Pomoc społeczna przyznała mi zasiłek stały (64 zł) oraz obiecane miałam pokrycie kosztów leków i zasiłki celowe na żywność itp.
Jednak z zasiłkami celowymi zawsze jest problem. Pani z opieki aby przeprowadzić wywiad, powinna przyjść do mnie. Lecz stwarza to dla niej wielki problem. Kiedyś usłyszałam \" czy pani wie jak ja mam do pani daleko?? Proszę się zgłosić do mnie.\" Dodam, że wymagam pomocy osób drugich. Mam problem z samodzielnym poruszaniem się. Ale cóż, leki trzeba brać, więc jakoś bliscy doprowadzają mnie tam.
Teraz jeszcze nawiążę do czasu oczekiwania na zasiłek. Pani z opieki twierdzi, że ma czas na załatwienie sprawy dwa tygodnie. Lecz od momentu złożenia przeze mnie podania, do czasu otrzymania zasiłku mija zazwyczaj 6-7 tygodni. W tym czasie muszę donieść kilka zaświadczeń, czyli pochodzić po różnych urzędach i znowu trudna droga do MOPS-u.
Nie wspomnę o pytaniach, jakie mi zostają zadane w trakcie wywiadu. Bo to byłoby żenujące.
Uważam, że opieka działa źle i mają niekompetentnych pracowników. Być może z małymi wyjątkami. Dodam, że wcześniej byłam pracownikiem socjalnym. I nigdy sobie nie pozwoliłam na takie traktowanie podopiecznych, jak to się teraz dzieje.