Witam, wczoraj minęło 3 miesiące od czasu, kiedy zostałam asystentem rodziny.Za sobą mam kilkuletnią pracę jako pedagog szkolny (3,8 lat), pracownik socjalny w Domu Dziecka (zastępstwo 1,5 roku).Wiem, że nie jest to duże doświadczenie, ale zawsze coś.... Do rzeczy. Moim zdaniem
- Pracownicy socjalni nie informują rodzin na czym polega wsparcie asystenta (spotykam się z sytuacjami, że rodziny chcą wyjść i mi zostawić dzieci.
- Boją się o własny tyłek i dają asystenta, gdzie tylko to jest możliwe, a bo im się nie podoba, że w mieszkaniu są 3 psy (niegroźne), że pani ubiera się na czarno, a ktoś inny nie ma telewizora lub ma fioletowe ściany,
- Obarczają nas wszystkim co związane jest z rodziną chociaż uzgadniamy z nimi plan pracy z rodziną i się go uważam powinniśmy trzymać, chyba, że coś niepokojącego wyjdzie w czasie,
- Pracujemy na ilość a nie na jakość tzn. dyrektor ,,dokoptowuje" rodzin do 15, bez selekcji i potrzeby. Czy jest się w stanie efektywnie pracować?
- Traktują nas jak służących i kontrolerów,a to nie nasz rola, prawda?
Charakter pracy mi odpowiada, ale reszta pozostawia wiele do życzenia