Marcin bronisz czegoś w co jesteś po prostu zaangażowany. Nie dostrzegasz zmian jakie zaszły w naszym kraju na przestrzeni tych lat. I te zmiany by zaszły w placówce nawet gdyby nas przenieśli pod ministerstwo leśnictwa
\"\"1. instytucje nie powinny być „sierocińcami” czy „przytułkami”, a prawdziwymi domami dzieci z intensywnymi kontaktami ze środowiskiem zewnętrznym;
2. domy dziecka nie powinny przypominać koszarów, powinny być rozlokowane w budynkach kameralnych typu willowego;
3. należy zlikwidować wielkie sale, a w dużych budynkach tworzyć małe grupy wychowawcze związane z określonym wychowawcą, tak by warunki lokalne i personalne były zbliżone do domowych;
4. trzeba tworzyć grupy koedukacyjne w różnym wieku, tak by środowisko domów dziecka jak najbardziej zbliżone do środowiska naturalnego;\"\"
to są wytyczne z publikacji \"Ideologiczne i polityczne uwarunkowania rozwoju systemu opieki nad dzieckiem w Polsce w latach 1945-1956\" Ministerstw wówczas jeszcze Oświaty
Jak znajdziesz
M. Kolankiewicz Zapiski o instytucjonalnej opiece nad dziećmi
[w]Dziecko krzywdzone. 2006 nr 17
to możesz prześledzić dla odmiany jak rozwijała sie piecza rodzinna.
Od roku 1975 był ciągły systematyczny wzrost liczby rodzin zastępczych. Z czego mniej niż połowa to były rodziny spokrewnione. czyli ponad połowa to były rodziny niespokrewnione w żaden sposób z dzieckiem.
Spadek liczby dzieci w pieczy wynika nie z faktycznej liczby dzieci poza władza rodzicielską ale z wydzielenia placówek spod sytemu pieczy: MOW i MOS
Marianna przecież ja byłbym szczęśliwy gdym mógł zarejestrować się w PUP jako bezrobotny gdyby placówki świeciły pustkami. Podałem tylko kilka przykładów zmian - nie wszędzie jest źle. Co do bronienia placówek - nie bronię ich - mam nadzieję, że z czasem przekształcimy się w dwie 14. Marianna placówki przekształcały się zanim weszła w życie ustawa, robił to mój kolega posiadający \"lepsze zaplecze\". Co do zachodzących zmian to moje działanie jest potwierdzeniem właśnie ich samych. Jeszcze raz powtarzam - przez dłuższy okres czasu będziemy nadal funkcjonować i jedyne co możemy zrobić to starać się wszechstronnie przygotować do lądowania w dorosłość naszych wychowanków. Zmienia się specyfika biograficzna wychowanków, są coraz starsi, są bardziej informatyczni niż my, są ...... tej wyliczanki można by nie kończyć. Z jakich powodów mamy wieszać rękawice na kołek? Kto ma prawo powiedzieć nam dajcie spokój - ta dziewczyna się puszcza i nic z niej już nie będzie? Kto zezwala nam olewać tych, co mają gorzej od nas? Napisałaś, że żarty sobie robię pisząc o powrocie do domu rodzeństw? Być może nie było łatwo, gdyż mieliśmy tam kompilację wielu problemów społecznych a i dzieciaków było kilkoro. Ile udało się Wam wyprowadzić do domu rodzinnego? Piszesz, że 18 lub 10 nie robi różnicy. Pracowałem w grupach o takiej liczebności, być może Ty też, ja wiem, że dyżur w 18 osobowej grupie nawet \"normalnych\" dzieci nie ma niczego wspólnego w opieką i wychowaniem to jest nadzór i dozór. W 10 jest łatwiej. Tym razem okazało się, że mniej znaczy lepiej.
\"Napisałaś, że żarty sobie robię pisząc o powrocie do domu rodzeństw? Być może nie było łatwo, gdyż mieliśmy tam kompilację wielu problemów społecznych a i dzieciaków było kilkoro. Ile udało się Wam wyprowadzić do domu rodzinnego?\"
Robiłam badania w swojej placówce. Badaniami objęłam wszystkie dzieciaki z okresu 9 letniego okresu, grubo ponad setka dzieci.
Do domów rodzinnych wróciła ok 25% dzieciaków objęta badaniem.