u mnie też dyrektorka tak mówi, że nic nie robią...tylko jak przyjdzie co do czego, to wychowawcy niezastąpieni są. psychologa nie mamy, pedagog do południa, kiedy dzieci nie ma...takie rządy...
jako, że mamy 14 dzieci to pedagog raz w tygodniu za to rzeczywiście pracuje z dziećmi i przychodzi po południu a psycholog też raz tyg tylko nie wiadomo po co bo zamknięta w biurze i twierdzi, że to dzieci maja do niej przychodzić a wiecie jak to z naszymi dziećmi więc niby jest a jakoby w ogóle jej nie było no i wyjazdy do RODK czy - uwaga-PSYCHOLOGA na mieście (po co więc jest w placówce????) obstawia psych albo pedagog nie wychowawca
z dokumentu pt: INFORMACJA RADY MINISTRÓW
O REALIZACJI W ROKU 2012
USTAWY
Z DNIA 9 CZERWCA 2011 R.
O WSPIERANIU RODZINY I SYSTEMIE
PIECZY ZASTĘPCZEJ
(Dz. U. z 2013 r. poz. 135, z późn. zm.)
\"Rok 2012 pokazał, że o ile w latach poprzednich liczba dzieci pozostających w pieczy zastępczej utrzymywała się na względnie stałym poziomie, o tyle w 2012 r. liczba dzieci w pieczy zastępczej zmniejszyła się o ok. 16 tys. dzieci (tj. 17%). Należy zaznaczyć, że spadek ten może być niższy z uwagi na zmianę metodologii zbierania danych statystycznych za okres sprawozdawczy (poprzednio uwzględniano liczbę dzieci w ciągu roku przebywających w pieczy zastępczej, obecnie liczbę dzieci
wg stanu na ostatni dzień okresu sprawozdawczego). Można założyć, że w części spadek liczby dzieci w pieczy zastępczej, jest skutkiem pracy asystentów rodziny.\"
dobrze że zaznaczyli różnice w metodologii badań
Teraz liczone jest w ten sposób, że nieważne, że wychowanek jest do 29 danego miesiąca a potem z jakiegoś powodu odchodzi. Placówka podaje stan na 30. A że w między czasie odeszło np 3 dzieci to już nie istotne.
Jaki z tego wniosek - w zależności od tego co chce się ukazać tak trzeba operować danymi.
Jak chce się wykazać spadek to pokazuje się stan na ostatni dzień okresu sprawozdawczego.
\"Liczba niezawodowych oraz zawodowych rodzin zastępczych oraz rodzinnych domów
dziecka jest nadal niewystarczająca, co oznacza mniejsze możliwości umieszczania
dzieci w rodzinnej pieczy zastępczej. Brakuje również kandydatów na rodziny
zastępcze i osób gotowych prowadzić rodzinne domy dziecka. Wciąż jeszcze
w placówkach opiekuńczo-wychowawczych przebywa zbyt wiele dzieci (ponad 20
tys.). Należy zatem motywować samorządy powiatowe do ograniczania liczby
placówek opiekuńczo-wychowawczych na rzecz rozwoju rodzinnych form pieczy
zastępczej, które w konsekwencji będąc nie tylko korzystniejsze dla rozwoju dzieci,
ale także dużo tańsze winny zastąpić struktury instytucjonalne. Być może wskazane
byłoby wprowadzenie lokalnych programów zmierzających do przekwalifikowania
pracowników likwidowanych placówek i wykorzystania ich wiedzy
i doświadczeń w pracy w rodzinnej pieczy zastępczej czy w instytucjach
wspierających
\"Z uwagi, przede wszystkim, na bezpieczeństwo dzieci w pieczy zastępczej, jak
również samych wychowawców i osób tworzących rodzinne formy pieczy zastępczej,
należałoby rozważyć możliwość wskazania zakresu badań, w tym badań
psychologicznych, które mieliby przechodzić kandydaci na rodziny zastępcze
i rodzinne domy dziecka.\"
a może ta mniejsza liczba dzieci w POW wynika , obok metodologii, z innej prozaicznej przyczyn:
Z odpłatności, i jak mowi ustawadawca, zmusi to gminy do bardziej efektywnego obejmowania pomoca rozin
Gminy muszą zaplanować pieniądze w swoich budżetach na współfinansowanie pieczy zastępczej
Art. 191 ustawy z 9 czerwca 2011 r. o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej (Dz.U. nr 149 poz. 887) wprowadza obowiązek współfinansowania pieczy zastępczej przez gminę i powiat. Ma to zmobilizować gminy do efektywnej pracy z rodzinami biologicznymi.
\"Spośród wszystkich dzieci do 18 roku życia, które opuściły placówki całodobowe w ciągu roku, najwięcej, bo ponad 37%
wychowanków powróciło do rodzin własnych (2,5 tys.), 12,5%
znalazło opiekę w rodzinach adopcyjnych (0,8 tys.), a 16,6% umieszczono w rodzinach zastępczych (1,1 tys.). Niemal 25% dzieci zmieniło miejsce pobytu na inną placówkę instytucjonalnej pieczy
zastępczej (1,6 tys.), co oznacza, że nadal pozostały w instytucjonalnym systemie opieki.
Pozostałe 8,8% dzieci opuściło placówkę z innych przyczyn (0,6 tys.).\"
Dane pokazują jednoznacznie, że liczba dzieci w placówkach nie maleje (pokrywa się z liczą miejsc), a rośnie liczba dzieci w RZ. Raczej wskazuje to na ukrywanie problemu (potrzeby są w rzeczywistości większe niż liczba miejsc w placówkach). W MOWach (kiedy były pod MPiPS) też ie było wystarczającej liczby miejsc i \"kolejki\" do placówek (czas oczekiwania ponad rok). Teraz (od kiedy wróciły do MEN) miejsc w MOWach jest dwa razy więcej i kierowanie do nich jest \"na bieżąco\".
Resort edukacji potrafi pokazać dane o ilości miejsc i potrzebach a MPIPS? Kto widział dane dotyczące ilości dzieci oczekujących na umieszczenie w POW?
Dlaczego nikt się nie upomina się u władzy o dzieci? Przecież zmniejszanie placówek (i liczby miejsc) jest ze szkodą dla dzieci, które zostawia się w patologicznych środowiskach, bo nie ma dla nich alternatywy. Praca asystentów nie zmniejsza potrzeb, bo gdyby przynosiła rezultaty o jakich pisze MPiPS, to w domach dziecka byłby wolne miejsca, a nie mniej miejsc z powodu zmian w przepisach. Jednocześnie żadnego samorządu nie stać żeby w pełni zabezpieczyć odpowiedniej ilości miejsc w drogich instytucjach i... koło się zamyka. Szkoda słów, przecież i tak to nikogo nie obchodzi. Po co komu praktyka w zawodzie i wykształcenie kierunkowe. Wystarczy dostać się do sejmu, albo brylować w jakimś \"Towarzystwie\", żeby stać się gwiazdą i autorytetem Oni znają się najlepiej na problemach dzieci w domach dziecka i placówkach. Niektóre z tych \"autorytetów\" same poniosły porażkę pedagogiczną, ale nadal nie wstydzą się nauczać innych jak wychowywać.
Witam, spotkanie z p. minister.....hmmmm, a myślisz Marcinie, że ludzie, którzy przez przypadek trafili na \"te\" i inne stanowiska wiedzą o czym mówią lub piszą? myślę, że daleko im do praktyki. To czyta teoria i chęć pokazania, że udało się im coś zrobić, co zaplanowani, niestety - nie patrząc na skutki durnej ustawy. U mnie też są dzieci z rodzin zastępczych. Właśnie w piątek przyjęłam 16 - latkę, która w zastępczej była 6 lat. Sama chciała odejść z rodziny!!!! to mnie przeraża! w czasie wakacji przyjęłam dwóch chłopców z zastępczej, w której byli 5 lat. Cieszy mnie tylko fakt, że z naszej placówki do rodzin poszło dużżżżżżżżżo dzieci, i nie wracają! jest im dobrze, mamy z rodzinami kontakt, z czego jesteśmy dumni!
Marcinie, a na konferencję z miłą chęcią przyjadę, jak mnie zaprosisz!
pozdrawiam!