Zasłuchałem się ostatnio w histeryczne wycie słusznych mediów i godnych polityków, że jakoby faszyzm nam grozi. Wiadomo z czyjej strony.
Im bardziej byłem zasłuchany, tym bardziej zastanawiałem się co naprawdę kryje się za tym skowytem. Bo że faszyzm nam nie grozi, a już na pewno nie z tej strony to rzecz jasna. Jasne też jest dla mnie, że godni politycy i słuszni dziennikarze nie boją się żadnego faszyzmu. Skąd to wiem? Ano stąd, że gdyby naprawdę bali się, to podnosiliby jazgot na realnie istniejące i oficjalnie działające partie faszystowskie np. w Niemczech.
Więc o co może chodzić? Czegoś na pewno się boją, bo ogłaszają, że kolejni politycy będą dzień i noc chronieni przez BOR-owców.
Jaką krzywdę nam chcą wyrządzić, że tak starannie przygotowują grunt?
Dlaczego mam wrażenie, że \"złodziej\" wrzeszczy \"łapać złodzieja\". I większość rzuca się w pościg niczym w malignie by gonić króliczka. A kto pilnuje domu? Czy to roztropnie?